Szokująca spowiedź syna Villas
Krzysztof Gospodarek zdradził, że poznał swoją matkę, gdy miał 4 lata. "Wiesz, kto ja jestem? Jestem twoją mamą" - powiedziała Violetta Villas do małego chłopca.
Krzysztof Gospodarek rozpoczął walkę o matkę, która jest, jego zdaniem, pod destrukcyjnym wpływem opiekunki Elżbiety Budzyńskiej. Na łamach "Vivy" mówi o swoim smutnym dzieciństwie bez matki i o powodach jej choroby. "Jeśli nie będzie leczona, będzie to zbiorowe zabójstwo" - mówi Gospodarek.
Violetta urodziła Krzysztofa, gdy miała 17 lat. Jest on owocem jej małżeństwa z 27-letnim porucznikiem, które zawarła na żądanie ojca. W wieku 18 lat uciekła z synem z domu i zamieszkała w Szczecinie.
"Rozchorowałem się tam - mieszkaliśmy na nieogrzewanym poddaszu, przyjechała babcia i wzięła mnie do Lewina. No i przez cztery lata matki nie widziałem. Kiedy się pojawiła, była dla mnie jak obca osoba. To babcia pełniła rolę matki, była mi najbliższa" - wspomina Gospodarek.
Ojciec także nie interesował się jego losem. Krzysztof widział go raz, gdy był już dorosły. Matka odwiedziła go, gdy miał cztery lata.
"Na podwórku w Lewinie podeszła do mnie młoda kobieta, mówiąc: Krzysiu, mam dla ciebie prezent. Weszliśmy razem do domu, gdzie czekał na mnie drewniany karabin. Przykucnęła przede mną i spytała: Wiesz, kto ja jestem? Jestem twoją mamą".
Gdy Krzysztof zaczął dorastać, udało mu się odbudować jako taki kontakt z matką. Wszystko popsuło się dopiero w 1998 roku:
"Kiedy pojechałem w święta wielkanocne do mamy, do Magdalenki, wraz z synem - jej wnukiem Maćkiem, pani Budzyńska wyszła do bramy, mówiąc, że matka nie chce mnie już znać. Co miałem zrobić? Wycofałem się".
Zdaniem Gospodarka, Villas jest poważnie chora, uzależniona od różnych używek i wymaga natychmiastowej pomocy, a otaczający ją ludzie manipulują nią, nie dopuszczając do niej tych chcących jej pomóc.
"Starałem się o jej leczenie. To był jedyny ratunek. Ona ma jednoznaczną diagnozę. Rozmawiałem z nią, widziałem jej rany na rękach i nogach. Zaproponowałem, żeby została w szpitalu, że to jedyne wyjście. Myślę, że zasugerowano jej, że syn chce ją tu zamknąć do końca życia" - mówi Krzysztof Gospodarek.
Kiedy zobaczył matkę w "Jak oni śpiewają", złożył doniesienie do prokuratury. Stara się o jej ubezwłasnowolnienie.
"Nie mam innych możliwości działania. Nikt mnie nie wpuści do niej, żebym mógł z nią porozmawiać" - usprawiedliwia się.
Dodaje, że nie czuje już żalu do matki za to, że nie było jej przy nim w najważniejszych chwilach jego życia: "To jej mi żal i nas wszystkich. Płacimy bardzo wysoką cenę. Teraz jednak chciałbym jakoś doraźnie jej pomóc. Ona nie zasłużyła na to, co ją spotkało. Ale nigdy nie zaakceptuję tego, co robi ze swoim życiem. Tak jak ona nie może zaakceptować braku mojej akceptacji" - mówi syn Violetty Villas.