Szokujące, jak Kayah wyleczyła się z białaczki!
Kayah (50 l.) opowiedziała o swojej walce ze śmiertelną chorobą. Piosenkarka szukała ratunku wszędzie. Znalazła w zaskakującym miejscu...
50-letnia gwiazda udzieliła ostatnio wywiadu jednemu z kolorowych magazynów, w którym opowiedziała o traumatycznych przeżyciach sprzed lat.
Okazuje się, że u Kayah lekarze zdiagnozowali białaczkę, która nawet nie kwalifikuje się do przeszczepu. Wstrząsająca informacja brzmiała jak wyrok śmierci.
Gwiazda zaczęła szukać pomocy, a jej życie zamieniło się w piekło, które wypełniały niemal wyłącznie czarne myśli, że czas szykować się na najgorsze.
"Podejrzewano u mnie ten typ choroby, który nie nadaje się do przeszczepu. To było 13 lat temu, Roch już chodził do szkoły. Tak bardzo cierpiałam, że nie mogłam patrzeć na kwiaty w doniczkach, bo myślałam: dlaczego one rosną, rozkwitają, a ja mam umrzeć (...) Zrobiono mi specjalistyczne badania. Wczesne wyniki nie dawały nadziei" - wyznaje gwiazda w "Urodzie życia".
Wtedy Kayah postanowiła szukać ratunku w medycynie niekonwencjonalnej...
"Ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała metod niekonwencjonalnych. Ktoś namówił mnie na kontakt z szeptuchą, ktoś inny zawiózł do Senegalu, do szamana… Nie umiem powiedzieć, co się stało. W każdym razie nie umarłam. Po kilku miesiącach wyniki krwi się poprawiły" - zapewnia.
Wierzycie w to, że faktycznie szaman mógł wyleczyć ją z białaczki?
***