Szokujące posunięcie royalsów. Meghan aż się wściekła. Wycięli ją z dokumentu o księciu Archie'm
Meghan Markle od ponad trzech lat próbuje przekonać świat, że brytyjska rodzina królewska to samo zło. Do tej pory jej próby spełzły jednak na niczym. Co więcej, na skutek wojny z Pałacem Buckingham to ona wraz z księciem Harrym znacząco stracili na popularności. Ujawnienie pewnego szokującego posunięcia royalsów rzuca jednak nowe światło na motywacje Amerykanki.
Odkąd w 2020 roku Meghan Markle i książę Harry oficjalnie wypisali się z rodziny królewskiej (a przynajmniej z konieczności pełnienia na jej korzyść jakichkolwiek obowiązków), w brytyjskich i amerykańskich mediach nie brakowało opowieści o panującej niezgodzie między Amerykanką a krewnymi jej męża. Sami zainteresowani dostarczyli zresztą mnóstwo zakulisowych informacji na ten temat, czy to w wywiadach dla Oprah Winfrey i innych dziennikarzy, czy to w autobiograficznej książce "Spare".
Książę Harry przyjął na tyle otwartą postawę, że ujawnił nawet szczegóły sytuacji, w trakcie której niemal pobili się z Williamem o Meghan Markle. To była jedna z najpoważniejszych scysji pary z resztą royalsów, ale bynajmniej nie jedyna. Dlatego zresztą opuszczenie rodziny królewskiej przez Harry'ego i Meghan zostało przyjęte z dużym zrozumieniem przez opinię publiczną. Dopiero potem para roztrwoniła cały kapitał swojej popularności.
Jak się jednak okazuje, nawet po takich czasie odkrywamy nowe metody, których obie strony używały, by zrobić sobie nawzajem na złość. Portal Goodto.com dotarł do informacji, że Pałac Buckingham wykreślił imię i nazwisko "Meghan Markle" z oficjalnego aktu urodzenia księcia Archiego, czyli najstarszego syna jej i Harry'ego. Miało to miejsce zaledwie miesiąc po jego narodzinach. Tożsamość matki chłopca została zastąpiona przez generyczny tytuł: "Jej Królewskiej Wysokości Księżnej".
Nie jest żadną tajemnicą, że Meghan po narodzinach synka skarżyła się na dokuczliwe komentarze ze strony niektórych rolaysów. Czy to był kolejny przejaw jej dyskryminacji? To niewykluczone, bo choćby Kate Middleton otrzymała pozwolenie na zapisanie swojego prawdziwych danych w aktach urodzenia wszystkich swoich dzieci.
Zagraniczne media spekulują, że mocna reakcja Amerykanki mogła się przyczynić do kolejnej roszady przy okazji jej drugiej ciąży. W akcie narodzin księżniczki Lilibet w rubryce "Matka" widnieje bowiem "Rachel Meghan Markle" bez wspominania o żadnych tytułach. Co ciekawe, to nie jest pierwszy przypadek, gdy Pałac Buckingham sięga po podobne metody. Nieszczęśliwa w otoczeniu royalsów księżna Diana widniała w obu dokumentach swoich synów właśnie jako "Jej Królewska Wysokość Księżna Walii".
Zobacz też:
Książę Harry myśli o powrocie do rodziny? Zdaniem eksperta "upokorzy" tak Meghan
Nie na takie wieści liczył Harry. Decyzja sądu to dla niego prawdziwa katastrofa
Karol III i Camilla aż się popłakali. Takiego przyjęcia się nie spodziewali