Szokujące słowa Prokopa o dawnym znajomym z TVN-u. To nie były plotki o Hołownii
Marcin Prokop od lat przyjaźni się z Szymonem Hołownią. Obaj byli przez kilka lat gospodarzami programu "Mam talent". Wcześniej mieli okazję pisać razem reportaże do jednego z czasopism muzycznych. Jak się jednak okazuje, ich relacja wcale nie należała do najłatwiejszych. Prokop gorzko ocenił początki tej współpracy.
Marcin Prokop poznał Szymona Hołownię około 2001 roku, kiedy był redaktorem naczelnym magazynu "Machina". Czasopismo miało wówczas kłopoty finansowe i Hołowni, jako współpracownikowi, nie zapłacono za jeden z tekstów. "Wparował" więc do gabinetu Prokopa z pretensjami.
"Krzyczał do mnie per 'szmato', wyzywał od innych brzydkich rzeczy i artykułów higienicznych" - wspominał z uśmiechem obecny prowadzący "Dzień Dobry TVN".
Marcin Prokop w najnowszym wywiadzie wrócił wspomnieniami do wspólnej pracy z Szymonem Hołownią. Po kłótni o pieniądze spotkali się znowu na scenie "Mam talent". Ówczesny dyrektor programowy TVN Edward Miszczak postanowił, że gospodarze o tak różnych charakterach sprawdzą się w tym show.
"Dość ryzykowne połączenie. (...) Żeby zestawić ze sobą dwa bieguny i zobaczył, jak między nimi płynie prąd. (...) Szymon był sobą, ja byłem sobą i graliśmy w otwarte karty. Nie hamowaliśmy się, nie daliśmy sobie pisać żartów. Wchodziliśmy na antenę i jechaliśmy z głowy" - mówi Prokop w rozmowie z Agnieszką Woźniak-Starak i Gabi Drzewiecką.
Prokop i Hołownia przez ponad dekadę stawali razem na scenie. Dopiero dwa lata temu, od 13. edycji programu, tego drugiego zastąpił satyryk Michał Kempa. Hołownia bez żalu odszedł z "Mam talent". Zdaniem Prokopa nigdy nie wiązał przyszłości z programem rozrywkowym.
"Zawsze wiedziałem, że Szymon się oderwie od "Mam talent". Od pierwszej edycji właściwie już się odrywał. To nigdy do końca nie był jego lot, jego program. Potraktował to trochę jako poligon doświadczalny, uczący go publicznych występów, zarządzania emocjami tłumu. Wszystkie te rzeczy, które w niedawnej debacie parlamentarnej wykorzystał, to są rzeczy, które nabył w tym programie.
Marcin Prokop wspomina dzisiejszego lidera Trzeciej Drogi jako bardzo pojętnego ucznia, który zdecydował się na pracę w talent show tylko po to, by nauczyć się publicznych występów.
"Patrząc na niego teraz, (...) widzę gościa, który jeszcze 15 lat temu był... Przepraszam, Szymon, kocham Cię, ale byłeś drewnem no, byłeś Pinokiem telewizyjnym. A teraz jako człowiek, który się nieprawdopodobnie szybko uczy, jest przeinteligentny i bardzo bystry, od pierwszej edycji obserwował, jak to się robi, z jakich to jest śrubek poskładane. Widziałem, że mapuje sobie tę rzeczywistość, i potem nagle krok po kroku, z edycji na edycję i potem właściwie ja musiałem go ścigać, a nie on mnie.
Zobacz też:
Prokop zastał w hotelu niespodziewanego gościa. "Odprowadziłem koleżankę do wyjścia"
Wieniawa ostro reaguje na plotki. Najpierw wściekła burza po Sopocie, a teraz coś podobnego
Małgorzata Foremniak ostro o zarzutach Wojewódzkiego "Jestem zażenowana jego wypowiedzią"