Szokujące wyznania Schejbal
Magda Schejbal (32 l.) we wstrząsająco szczerym wywiadzie ujawnia prawdziwy powód swojego odejścia ze "Szpilek na Giewoncie".
Aktorka postanowiła przerwać milczenie, chcąc zadać kłam plotkom, jakoby została wyrzucona z pracy, "bo nie daje się z nią pracować". Nie chce, by takie zdanie mieli o niej inni ludzie z branży. Uważa, że te pomówienia to próba wypromowania serialu jej kosztem. Przyznaje jednak, że praca na planie polsatowskiej produkcji nie należała do łatwych.
"Relacje zaczęły się robić toksyczne już po pierwszej transzy" - opowiada w rozmowie z magazynem "Flesz", ale twierdzi, że prawdziwe problemy pojawiły się przy kręceniu trzeciego sezonu. To wtedy Magda zaszła w drugą ciążę - o czym, jak zaznacza, poinformowała producentów i Ninę Terentiew jeszcze zanim powstał scenariusz.
Ci byli podobno wniebowzięci i postanowili, że grana przez nią bohaterka "Szpilek...", Ewa Drawska, również będzie spodziewać się dziecka. Schejbal miała mieć zapewnione komfortowe warunki pracy. "Zapewniano mnie, że mój wyjątkowy stan zostanie uwzględniony" - mówi. Tak się jednak nie stało.
"Zaczęła się gonitwa z czasem i zapomniano już o ciąży" - wyznaje. Tymczasem zdrowie Magdy stopniowo się pogarszało. Podobno jej pierwsze zasłabnięcie zupełnie zignorowano. W końcu była zmuszona zostać w szpitalu, bo jej ciąża była zagrożona. Nikt do niej wtedy nawet nie zadzwonił. Kiedy wróciła na plan, ciągle bała się o dziecko.
"Teraz słyszę, że kaprysiłam, bo między ujęciami poprosiłam o krzesło, żeby sobie usiąść. A czy to coś dziwnego, że w siódmym miesiącu ciąży nie mogłam stać po 12 godzin w szpilkach?" - pyta, podkreślając, że przez cztery miesiące grała po 12 godzin dziennie. Kiedy w końcu przed czwartym sezonem zdecydowała się odejść, zaczęto ją zastraszać.
"Usłyszałam, że nigdzie już nie znajdę pracy, że jestem na czarnej liście osób, których producenci nie zatrudnią. Potem pieniądze przestały przychodzić, zbywano mnie, że jeszcze nie mogą mi zapłacić, a w końcu pan producent zdecydował, że część mojego honorarium w ogóle mi się nie należy" - wspomina.