Szwagierka Jacka Borkowskiego ma dość. Zabrała głos!
Jacek Borkowski (58 l.) oskarżył szwagierkę o kradzież biżuterii. W końcu Adriana Gotowiecka zabrała głos! Przedstawiła swoją wersję wydarzeń.
Właśnie od zarzutu kradzieży rodzinnych pamiątek jubilerskich, postawionego przez gwiazdora "Klanu" zarówno siostrze, jak i matce jego zmarłej na białaczkę żony, zaczęła się między nimi wojna, która trwa do dziś. Nic nie wskazuje na to, że szybko się skończy. O jaką właściwie biżuterię chodzi?
Adriana Gotowiecka, szwagierka aktora, przysłała "Twojemu Imperium" zdjęcie całego zestawu. Z jej słów wynika, że żaden z tych przedmiotów nie należał do Jacka Borkowskiego, ale do jego zmarłej żony Magdy. A jak było z rzekomą kradzieżą?
- Przed śmiercią siostra prosiła mnie, żebym zabrała te przedmioty z ich domu i zawiozła na przechowanie do mojej mamy - mówi Adriana Gotowiecka. - Bała się, że biżuteria się zagubi albo Jacek będzie musiał ją sprzedać.
Kobieta przyznaje, że biżuterię wzięła z domu siostry bez wiedzy szwagra. Sprawa wyszła na jaw już po śmierci Magdaleny Gotowieckiej, gdy aktor szukał obrączki żony.
- Potem chciałam oddać wszystko Jackowi, żeby nie było to przeszkodą w widywaniu dzieci - mówi Adriana Gotowiecka. - W marcu ubiegłego roku pojechałam do niego z biżuterią, ale odmówił przyjęcia. Wtedy powiedział, że jeśli mama i ja chcemy zobaczyć dzieci naszej siostry, to musimy iść do sądu.
Aktor oskarżył szwagierkę o kradzież, ale prokuratura umorzyła postępowanie. Mimo to Jacek Borkowski wciąż uważa, że został okradziony. Na umorzenie poskarżył się nawet Ministrowi Sprawiedliwości!
Adriana Gotowiecka nie zamierza przyjmować kolejnych jego ciosów. Pozwała szwagra o zniesławienie.
- Można to było załatwić polubownie, ale on wybrał wojnę - mówi tygodnikowi siostra zmarłej.