Reklama
Reklama

Tą wypowiedzią Kinga Rusin ucięła wszelkie spekulacje! Zdecydowali się na poważny krok!

Media z niecierpliwością oczekują na ślub Kingi Rusin (46 l.) z jej partnerem Markiem Kujawą. Jednak dziennikarka nawet nie chce o tym słyszeć!

Gdy weszła na czerwony dywan, wszystkie oczy skierowały się na nią. W długiej, butelkowozielonej sukni z lejącego, lekko przezroczystego materiału wyglądała zjawiskowo. Rozpuszczone włosy, lekki makijaż i subtelne dodatki jeszcze dopełniły stylizację.

Uśmiechnięta i wypoczęta Kinga Rusin pozowała do zdjęć fotoreporterom przybyłym na konferencję jesiennej ramówki stacji TVN. Widać było, że urlop w Oceanii, na który wybrała się z ukochanym Markiem Kujawą, bardzo jej służył. Chociaż poznała Marka siedem lat temu podczas wakacji na Rodos (cztery lata po rozwodzie z Tomaszem Lisem), rzadko chwaliła się swoim związkiem i pojawiała się z partnerem głównie na oficjalnych imprezach.

Reklama

Tylko raz, w niedawno udzielonym wywiadzie, uchyliła rąbka tajemnicy, opowiadając o ich uczuciu. Początkowo Marek był wobec niej chłodny, wręcz obojętny, ale stopniowo się do siebie zbliżali.

"W drodze powrotnej spotkaliśmy się na lotnisku. Marek spojrzał wtedy na mnie i powiedział: Czy wiesz, że ja zmienię Twoje życie?"- zdradziła. 

Nieoczekiwanie w ciągu czterotygodniowego pobytu na wakacjach prezenterka chętnie dzieliła się na portalach zdjęciami i relacjami z podróży po odległych zakątkach świata. Pozowała na nich w czułych objęciach ukochanego. Nic dziwnego, że w mediach pojawiły się informacje, że ten wyjazd stanie się dla nich przełomowy i być może wrócą do Polski zaręczeni. 

Zwłaszcza po tajemniczym wpisie Kingi, jaki zamieściła na zakończenie pobytu w farmie pereł na wyspie Raiatea. Tahitańskie klejnoty, najdroższe na świecie, nazywane czarnymi, mienią się kolorami od szampańskiego złota do grafitu.

"Nasz przystanek uważam za bardzo udany, nie tylko ze względu na uzyskaną w tym miejscu wiedzę, ale również dzięki niebywałym talentom negocjacyjnym mojego Marka. Wracam na lotnisko jakbym co najmniej uszczknęła coś ze skarbów Tutanchamona" - napisała, nieświadomie podsycając plotki o pierścionku zaręczynowym.

Jak się jednak okazuje, sytuacja wygląda zgoła inaczej. Gdy tygodnik "Na żywo" zapytał dziennikarkę o prezent od ukochanego, bardzo się zdziwiła.

"To, że ktoś negocjuje, nie oznacza, że kupuje. Nie oczekiwałam, że dostanę perły. Marzyłam, żeby je mieć, więc je sobie kupiłam. Jestem w tej komfortowej sytuacji, że mogę sama spełniać swoje marzenia. Od nikogo nie zależę, nie mam wobec nikogo żadnych oczekiwań. Tego uczę też córki, bo myślę, że to bardzo ważna postawa w życiu kobiety" - wyjaśniła całą sytuację w rozmowie z "Na żywo". 

Ceniąc sobie niezależność, nie planuje zmian w życiu, gdyż pytana o ślub, zaprzeczyła. "W ogóle się nad takimi sprawami nie zastanawiam" - wyznała Kinga.

Nie znaczy to jednak, że nie myśli poważnie o swoim związku. I chociaż dotąd unikała jasnych deklaracji, w wywiadzie dla gazety zdradziła, że pomieszkują razem. Niestety, wkrótce zakochanych czeka rozstanie. Już w październiku Kinga wyjeżdża, aby nakręcić kolejny sezon show "Agent-Gwiazdy". Wróci dopiero w listopadzie.

Dlatego dziś chętnie celebruje wspomnienia. A pytana o to, czy w trakcie podróży otrzymała od Marka jakiś podarunek, wyznała "Na żywo": "Największym prezentem było jego towarzystwo".

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy