Tadeusz Drozda przerywa milczenie ws. emerytur gwiazd. Padły mocne słowa
Nie jest żadną tajemnicą, że spora część polskich gwiazd po przejściu na emeryturę jest zaskoczona swoimi niskimi świadczeniami. Do tego wyjątkowo kontrowersyjnego tematu w jednym z ostatnich wywiadów postanowił odnieść się Tadeusz Drozda. Słynny satyryk w mocnych słowach ocenił tych, którzy nie zadbali o to, by po zakończeniu kariery nie wpaść w finansowe tarapaty.
Temat emerytur polskich gwiazd od zawsze elektryzuje nie tylko samych zainteresowanych, ale także dużą część opinii publicznej. W świecie rodzimego show-biznesu nie brakuje tych, którzy pomimo sławy narzekają na niskie świadczenia.
Na swoje uposażenie skarżyli się już między innymi tacy artyści jak: Teresa Lipowska, Maryla Rodowicz, Marek Piekarczyk Katarzyna Skrzynecka, a nawet były prezydent Lech Wałęsa, który - choć otrzymuje co miesiąc znacznie wyższą kwotę niż statystyczny Polak - wyznaje, że ma także dużo więcej wydatków.
Najczęściej jest to spowodowane tym, że celebryci będący na szczycie przeważnie nie zastanawiają się nad swoją przyszłością i... nie płacą składek.
Na szczęście nie brakuje wyjątków - pomimo niskiej emerytury na finanse nie narzeka Krzysztof Cugowski. Były wokalista Budki Suflera w rozmowie z "Super Expressem" przyznał, że na jego konto z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wpływa jedynie... 570 złotych miesięcznie. Muzyk może pochwalić się jednak znakomitą formą, w związku z czym wciąż jest aktywny zawodowo i nadal koncertuje.
Podobne podejście do kwestii finansów ma także popularny satyryk - Tadeusz Drozda. Były prowadzący "Śmiechu warte" uważa, że gwiazdy narzekające na niską emeryturę, są same sobie winne.
"(...) jeżeli człowiek przez całe lata zarabiał dużo pieniędzy, to jak dzisiaj nie ma nic, to jest idiotą. Po prostu. (...) Zawsze trochę zostaje. Nie jest tak, że wszystko się wyda" - ocenia 75-latek w rozmowie z Jastrząb Post.
Wygląda na to, że komik bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda sytuacja polskich artystów. Dlatego też zadbał o to, by nie podzielić losu tych, którzy po zakończeniu kariery wpadają w finansowe tarapaty.
"Widziałem ostatnio artystkę, która powiedziała, że ma małą emeryturę. W internecie są takie tabele, które mówią, ile artysta żąda za występ. Sprawdziłem, że ta artystka za występ żądała 50 tys. zł i jej płacili. Także miała takie dwa, trzy koncerty miesięcznie za 50 tys. i ona narzekała, że ma za małą emeryturę. Nawet gdyby jej dali trzy razy większą, to i tak to nie ma znaczenia. Ja nigdy nie narzekam" - podsumował Tadeusz Drozda.
Zobacz też:
Doda od dawna marzyła o angażu do "The Voice". Teraz już wszystko jasne
Gabriela Kownacka ciężko chorowała. Pod koniec odcięła się od wszystkich
Jurorzy zdradzają kulisy pracy na planie "Must be the Music". Wyjawili w "halo tu polsat"