Tadeusz Pluciński nie krył, że jest kobieciarzem. Winą obarczał geny
O miłosnych podbojach Tadeusza Plucińskiego plotkowała przed laty cała Polska. Aktor, do którego przylgnęła łatka niepoprawnego uwodziciela, dopiero przed śmiercią wyznał, że słabość do pięknych kobiet ma zapisaną w genach. "Mój tata był psem na baby. Mam to po nim" - stwierdził.
Alina Janowska, Kalina Jędrusik i Krystyna Mazurówna to zaledwie trzy z wielu pań, które nie potrafiły oprzeć się urokowi Tadeusza Plucińskiego. Wśród znanych kobiet, które szalały za aktorem, była też Hanka Bielicka, ale ona umiała powiedzieć mu "nie" i, choć proponował jej małżeństwo, nie nabrała się, jak wspominała, na jego piękne oczy i czarujący uśmiech.
Tadeusz Pluciński aż pięć razy stawał na ślubnym kobiercu (dwa razy u boku Jolanty Wołłejko), ale żadna z żon nigdy nie była dla niego tak ważna jak... matka.
Zmarły 23 kwietnia 2019 roku aktor o swojej mamie - Eugenii Plucińskiej - mówił w wywiadach, że była miłością jego życia. Nie krył, że sporo wycierpiała, bo miała wielkie nieszczęście mieć bardzo niewiernego męża. Przymykała jednak oko na liczne zdrady Władysława, bo romanse, w jakie notorycznie się wdawał, najczęściej kończyły się po pierwszej wizycie w łóżku kobiety, na którą zagiął parol.
"Tata miał romanse. Przelotne. Ulotne. Nic nieznaczące" - potwierdził Tadeusz Pluciński w swej książce "Na wieki wieków amant".
Ojciec aktora tylko raz zniknął z domu na dłużej z powodu pewnej bardzo atrakcyjnej pani doktor.
"Tygodniami obserwował ją z okna swojego gabinetu w Wydziale Kultury i Oświaty i w końcu zauroczył się tak bardzo, że przez jakiś czas nie mógł bez tej pani żyć" - opowiadał aktor w wywiadzie-rzece.
Tadeusz Pluciński doskonale wiedział, że jego ojciec to "pies na baby", ale nie miał mu tego za złe, a nawet imponowało mu, że jest przez panie wręcz rozchwytywany. Oczywiście, nie podobało się to Eugenii Plucińskiej. Rodzice nigdy jednak nie kłócili się przy dzieciach, bo wychodzili z założenia, że są dorośli i powinni załatwiać swoje sprawy bez wciągania w nie syna i córki. Pewnego dnia matka poprosiła jednak dwunastoletniego wtedy Tadzika, by obserwował tatę w jego drodze z pracy do domu.
"Powiedziała: »Wiesz, że cierpię, ojciec się z kimś spotyka, a nie chcę pytać obcych ludzi, więc musisz sprawdzić, dokąd chodzi«. W mamie byłem zakochany, zrobiłbym dla niej wszystko. I poszedłem go śledzić przebrany w stary, spłowiały płaszcz, żeby mnie nie rozpoznał" - przyznał na kartach swej książki, wspominając dzieciństwo.
Tadeusz miał w młodości ogromny żal do ojca, że krzywdzi mamę, zdradzając ją na prawo i lewo. Z drugiej strony - szanował go za to, że nigdy nie podniósł na żonę głosu, a kiedy na nią patrzył, widać było, że bardzo ją kocha.
Pluciński, który przed laty uchodził za niepoprawnego kobieciarza, flirciarza i bawidamka, żartował, że skłonność do romansowania odziedziczył po ojcu. Władysław Pluciński w końcu odszedł od żony, ale - choć ożenił się po raz drugi - do końca życia przyjaźnił się z Eugenią i nie rozumiał, jak jego syn może drzeć koty ze swymi byłymi partnerkami.
Tadeusz też odszedł od żony, a właściwie od czterech żon, nie mówiąc o tym, ilu kobietom złamał serce.
"Ojciec miał dwa razy mniej żon niż ja, ale za to o wiele więcej kochanek. Był kobieciarz z niego, oj był... To on jest na wieki wieków amant, nie ja. Zawsze mi powtarzał: »Tadek, pamiętaj, wszystkie kobiety są piękne«. Nauczył mnie kilku rzeczy: nie siedzę, gdy kobieta stoi, nie wyciągam pierwszy ręki na powitanie. Nigdy nic nie robiłem wbrew kobiecie" - stwierdził w swej książce.
Źródła:
1. Książka "Na wieki wieków amant. Tadeusz Pluciński w rozmowie z Magdaleną Adaszewską", wyd. 2014
2. Wywiad z T. Plucińskim, "Echo Dnia", luty 2005
Zobacz także:
Do Mazurówny wzdychali wybitni intelektualiści. Znów marzy o miłości
Mąż wiedział o romansie Kaliny Jędrusik. Przypłacił go zawałem serca
Alina Janowska szykowała się do ślubu ze znanym uwodzicielem. Uciekła mu niemal sprzed ołtarza