Tadeusz Sznuk musi zachować szczególne środki ostrożności. Chodzi o jego zdrowie
Plotki o stanie zdrowia Tadeusza Sznuka już od dawna niepokoją widzów "Jednego z dziesięciu". Niedawno jeden z uczestników programu postanowił uchylić nieco rąbka tajemnicy i opowiedzieć prawdę o tym, co dzieje się za kulisami programu. Okazuje się, że prowadzący teleturniej stosuje szczególne środki ostrożności.
Popularny teleturniej "Jeden z dziesięciu" cieszy widzów już od niemal trzydziestu lat. Ten imponujący wynik sprawia, że jest on najdłużej emitowanym teleturniejem w historii polskiej telewizji. Program, który bazuje na brytyjskim quizie "Fifteen to One", swój sukces w dużej mierze zawdzięcza prowadzącemu, który jest gospodarzem "Jednego z dziesięciu" już od pierwszego odcinka wyemitowanego w 1994 roku.
Ostatnio coraz częściej słychać plotki sugerujące, że legendarny prezenter ma problemy ze zdrowiem.
Po starcie najnowszego sezonu "Jednego z dziesięciu" w sieci pojawiło się wiele komentarzy na temat wyglądu Tadeusza Sznuka. Gołym okiem widać, że 80-letni prowadzący znacznie schudł, a w dodatku jego głos nie ma już tej siły co kiedyś.
Wiktor Strzelczyk, zwycięzca 15. odcinka 132. sezonu programu opublikował ostatnio serię wpisów w serwisie społecznościowym X (dawniej Twitter), w którym zdradził kilka sekretów związanych z teleturniejem.
Okazało się, że od jakiegoś czasu Tadeusz Sznuk musi trzymać dystans od reszty uczestników. Wszystko dlatego, że parę lat temu jedna z osób występujących w teleturnieju prawdopodobnie zaraziła 80-latka, który ciężko przeszedł chorobę. Nic dziwnego, że teraz musi bardzo uważać, by nie narażać się na bezpośredni kontakt z innymi.
"Tadeusz Sznuk (...) trzyma dystans fizyczny do graczy. Niestety nie można już z kim gawędzić w przerwie między etapami (przed finałem jest 10 minut przerwy). Tak samo było po finale. Gdy podszedłem się pożegnać, momentalnie pani reżyser poprosiła o dystans" - czytamy w poście opublikowanym w sieci.
Okazało się, że pomimo restrykcyjnych zasad, które obowiązują na planie "Jednego z dziesięciu" producentom nie udało się uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.
Oprócz tego Wiktor Strzelczyk podzielił się w sieci także innymi ciekawostkami zza kulis teleturnieju. W jednym z wpisów zdradził, że choć telewizyjne wydanie "Jednego z dziesięciu" trwa niespełna 25 minut, nakręcenie jednego odcinka zajmuje około półtorej godziny.
Uczestnik napisał też, jak wygląda sytuacja z nagrodami.
"Jedną z nagród był zegarek marki Adriatica, a w odcinku mogliście zobaczyć, że był to Pierre Ricaud. Nie wiem, co lepsze, ale drobna nieścisłość. Oczywiście od wszystkich nagród rzeczowych (pięć dni w Gołębiewskim oraz kosmetyki) (...) wzięli podatek z głównej wygranej" - poinformował finalista programu.
Zobacz też:
Tadeusz Sznuk ma niezwykle oryginalne hobby. Niewiarygodne, czym się zajmuje
Tadeusz Sznuk: takim zapamiętał go uczestnik "Jeden z dziesięciu"
Tadeusz Sznuk podupadł na zdrowiu? Prowadzący "Jeden z dziesięciu" mocno schudł