Tadla planuje ślub, a nie ma jeszcze rozwodu
Jesienią chcą stanąć na ślubnym kobiercu. Ale czy do tego czasu ona zdąży się rozwieść, a on uregulować niełatwe relacje z byłą partnerką?
W tej miłości wszystko toczy się w ekspresowym tempie. Spotkanie, wyjście z cienia, zaręczyny. Publiczne deklaracje o miłości i oddaniu do końca życia. Teraz czas, by związek Beaty Tadli (37) i Jarosława Kreta (49) wszedł w kolejny etap.
"Jestem zdecydowany spędzić życie z Beatą. I już więcej nie chcę szukać" - wyznał w jednym z wywiadów pogodyn.
Prezenterka "Wiadomości" także świata nie widzi poza ukochanym. "Czekaliśmy na siebie przez całe życie" - twierdzi z przekonaniem. Ale, by zakochani mogli wymienić się obrączkami, Beata musi się rozwieść. W ekspresowym tempie...
Jak mówi "Na Żywo" jej znajoma, pozew jest już napisany i Beti lada dzień złoży go w sądzie.
"Trochę martwią ją długotrwałe procedury w polskich sądach. Ma jednak nadzieję, że uda się jej zakończyć małżeństwo na pierwszej rozprawie. Liczy, że jej mąż Radosław Kietliński nie będzie robił jej trudności. Sam ma przecież nową, młodszą partnerkę, z którą mieszka od czasu rozstania z Beatą".
Ona sama przyznaje, że drugie małżeństwo zawarła z mało romantycznych powodów. "Decyzja o ślubie była trochę wymuszona przez rodzinę, a trochę spowodowana formalnościami. Względy organizacyjne i powody techniczne" - mówiła w jednym z wywiadów.
Związek dziennikarskiej pary, choć przypieczętowany narodzinami syna Jana (12), był od początku wystawiony na próbę. Rozstawali się na wiele tygodni, Kietliński z dnia na dzień wyjeżdżał relacjonować konflikty zagraniczne, a Beata zostawała w domu z małym dzieckiem - twierdzi informator "Na Żywo".
"Bliscy znajomi pary nie byli specjalnie zaskoczeni, kiedy Radosław wyprowadził się do kobiety, która jest kompletnym przeciwieństwem jego żony. Jemu też zależy, by rozstać się w zgodzie i ustalić zasady opieki nad dzieckiem" - mówi.
Dużo trudniejsza batalia z byłą partnerką będzie czekać Jarosława. Matka jego synka, producentka telewizyjna Małgorzata Kosturkiewicz, już złożyła w sądzie pozew o alimenty. Stosunki między nimi są fatalne.
Kobieta jest urażona jego publicznymi wypowiedziami na temat ich związku. Kret w jednym z wywiadów stwierdził bowiem, że nigdy jej nie kochał.
"Zabolało ją, że narodziny ich dziecka nazwał efektem działania praw biologii" - podkreśla informator tygodnika. Możliwe, że Kosturkiewicz będzie chciała ograniczyć Jarkowi spotkania z synem...