Tajemnice Beaty Tyszkiewicz: „Wszyscy mężczyźni chcą się ze mną żenić, choć żaden mnie nie kocha”
Tajemnice Beaty Tyszkiewicz zostały ujawione, w każdym razie niektóre z nich, dzięki książce "Beata Tyszkiewicz. Portret damy”. Dlaczego nigdy nie pokazywała się bez naszyjnika? Jakie relacje łączyły ją z byłymi mężami?
Beata Tyszkiewicz, arystokratka, aktorka, nazywana pierwszą damą polskiego kina, trzykrotna mężatka, mama dwóch córek, od kilku lat nie pokazuje się publicznie. Powodem są kłopoty zdrowotne, które nasiliły się 4 lata temu, gdy aktorka z zawałem serca została przewieziona do szpitala w Aninie. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Tyszkiewicz tak się z tego ucieszyła, że gdy tylko mogła wstać z łóżka uczciła powrót do zdrowia papierosem.
Dopiero, gdy kilka dni później znów trafiła na oddział z silnymi bólami w klatce piersiowej, zrozumiała, że czas rozstać się z ulubionym nałogiem i zwolnić tempo życia. Nie brakuje opinii, że trochę przesadziła w drugą stronę. Po opuszczeniu szpitala zrezygnowała z jurorskiego fotela w „Tańcu z gwiazdami” i zamknęła się w domu.
Chociaż aktorka zawiesiła swoje życie towarzyskie i kontakty z mediami, pozostała w wyrazistych wspomnieniach, które postanowiła zebrać Anna Augustyn-Protas w książce „Beata Tyszkiewicz. Portret damy”.
Jak wiadomo, aktorka była trzykrotnie zamężna. Z pierwszym mężem, Andrzejem Wajdą, pozostała w serdecznych relacjach przez całe jego życie. Jak wspomina w książce Krystyna Demska-Olbrychska, która z mężem, Danielem była świadkiem jednego z ich spotkań w dworku z Głuchach:
Drugim mężem aktorki był reżyser Witold Orzechowski. Jak wspominał Juliusz Machulski, chciał się pochwalić przed kolegami, że był mężem tak pięknej kobiety i poprosił Tyszkiewicz o potwierdzenie:
Trzeciego męża, architekta Jacka Padlewskiego przyłapała na zdradzie. Jak wspomina przyjaciółka aktorki, malarka Hanna Bakuła, stało się to, gdy przyjechała do niego do Marsylii, z zamiarem osiedlenia się tam na stałe. Plany wzięły w łeb z powodu… windy:
Od tamtej pory Tyszkiewicz wiodła życie singielki. Jak wyznała gorzko w swojej autobiografii:
Jak wyjaśniła w jednym z wywiadów, z wiekiem doszła do wniosku, że mężczyzna to tylko kłopot dla kobiety:
Jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic Beaty Tyszkiewicz dotyczy… jej szyi. Czy ktokolwiek pamięta, by w minionych latach pokazała się publicznie bez apaszki lub bogato zdobionego naszyjnika? To się nigdy nie zdarzyło i dopiero teraz wyjaśnia się, dlaczego. Jak twierdziła aktorka:
Była absolutnie przekonana, że wszyscy to widzą. Dlatego w 1992 roku z Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Kairze przywiozła woreczek kupionych na bazarze pereł i lapis-lazuli. U zaufanego jubilera w Rzymie zamówiła kolię, dokładając do zamówienia własnoręcznie wykonany szkic.
Chociaż ozdoby na szyi aktorki zmieniały się wielokrotnie od tamtego czasu, przez kolejne dekady pozostała wierna swojej decyzji o niewychodzeniu z domu z odkrytą szyją...
***