Reklama
Reklama

Tajemnice rodzinne Joanny Brodzik wychodzą na jaw!

Joanna Brodzik (44 l.) wychowywała się w niepełnej rodzinie. Przez lata miała ogromny żal do ojca, że ich zostawił. Przełom w ich relacjach nastąpił dość niespodziewanie...

Jest od niej starszy zaledwie o 18 lat. Teraz potrafią przegadać wiele godzin, lubią się spotykać. Synowie Joanny Brodzik też darzą dziadka ciepłymi uczuciami.

"Dziś mam w tacie przy tej niewielkiej różnicy wieku, jaka nas dzieli, wspaniałego przyjaciela" – wyznała gwiazda w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

Ale relacja ojca z córką nie zawsze była dobra. 

"Z tatą od dziewiątego do osiemnastego roku życia nie miałam praktycznie kontaktu. Dużo wtedy podróżował po świecie. Rodzice nie byli razem właściwie od mojego urodzenia" – mówi z żalem aktorka. 

Reklama

Jej mama zakochała się w koledze w liceum. Byli w jednej klasie, razem działali w harcerstwie, grali w przedstawieniach. Joasia urodziła się, gdy mieli po 18 lat. W maleńkim Lubsku wczesne rodzicielstwo było sensacją. 

"Zawsze podkreślali, że jestem owocem wielkiej miłości" – dodaje. 

Jednak na co dzień brakowało jej taty. Kiedy pojawiło się przyrodnie rodzeństwo, 4 lata młodszy brat i 10 lat młodsza siostra, przybyło jej obowiązków. W domu się nie przelewało. Zazdrościła koleżankom ładnych zabawek. Kiedyś dostała uwagę za to, że zjadła uczennicy zagraniczną gumkę do wycierania. 

"Była w kształcie truskawki. Tak pachniała, że po prostu nie mogłam się powstrzymać" – opowiada dziś ze śmiechem. 

Uciekała w świat książek i wyobraźni. Dopiero po latach odnowiła kontakt z ojcem. 

"Chciałam tego. Tata w tym czasie mieszkał i pracował w Kopenhadze. Przyjechał po mnie i popłynęliśmy promem. Poprosiłam go o prezent. To były moje pierwsze prawdziwe perfumy. Zażyczyłam sobie Poison Diora" – wspomina.

Poczuła się dowartościowana, ale ojciec rzucił też jakąś uwagę o jej nadwadze. 

"Tato zrobił to taktownie i delikatnie, powiedział: 'Jesteś piękna, postaraj się o siebie zadbać'. A ja przestałam zjadać 12 pierogów naraz" – wspomina. 

Kiedy zdawała do szkoły teatralnej, była już znacznie szczuplejsza. Miała obawy, czy uda się jej stworzyć prawdziwy dom.

Twierdziła, że lepiej wychowywać się bez ojca, niż w nieszczęśliwej rodzinie. 

"Długo nie wierzyłam, że spotkam kogoś, komu będę w stanie zaufać w takim wymiarze, żeby zbudować z nim rodzinę, zaryzykować posiadanie dzieci" – przyznaje.

Na szczęście spotkała Pawła Wilczaka (52), o którym mówi, że to człowiek mądry, odpowiedzialny, z poczuciem humoru. I wspaniały ojciec. 

"Od początku opiekował się chłopcami. Różniło nas tylko to, że nie mógł karmić piersią" – żartuje. 

Cieszy się, że synowie mają tatę, jakiego w dzieciństwie nie miała.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Brodzik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy