Tajemnice sławnych ludzi: Teri Hatcher i jej trauma z dzieciństwa
W wywiadzie dla "Vanity Fair" Teri Hatcher zdobyła się na szokujące wyznanie.
Miasto Sunnyvale w amerykańskim stanie Kalifornia. 18 stycznia 2002 roku w jednym z domów dochodzi do tragedii. 14-letnia Sarah Van Cleemput bierze broń swojego ojca i strzela sobie w głowę. Zostawia liścik: "Pewnie myślicie, że normalna nastolatka tego nie robi, ale zapytajcie Dicka! Wybaczcie mi".
W innym liściku, który zostawia koleżance, pisze: "Mam nadzieję, że żałuje tego, co zrobił". Matka dziewczynki od razu wie, o kogo chodzi. Dick to zdrobnienie imienia sąsiada i przyjaciela ich rodziny, 64-letniego Richarda Hayesa Stone’a.
Mężczyzna zostaje aresztowany i oskarżony o molestowanie seksualne, a wieść o tym dociera do... 38-letniej wówczas aktorki Teri Hatcher (54 l.). Stone jest bowiem byłym mężem jej ciotki...
Cztery lata później w wywiadzie dla "Vanity Fair" Teri Hatcher zdobyła się na szokujące wyznanie. Przyznała, że w dzieciństwie była molestowana seksualnie, ale przez całe życie to ukrywała. Dopiero tragiczna śmierć Sary uświadomiła jej, że nie może dłużej milczeć. Jeśli nie opowie swojej historii, wujek być może uniknie kary i znów skrzywdzi jakieś dziecko.
Aktorka urodziła się w dobrze sytuowanej rodzinie, jako jedyne dziecko programistki komputerowej Esther Beshur i fizyka nuklearnego oraz inżyniera elektryki Owena Walkera Hatchera juniora. W dzieciństwie niczego jej nie brakowało. Mogła rozwijać pasje, uczęszczała na zajęcia z baletu.
Gdy miała 5 lat, jej rodzinny dom często odwiedzała ciotka z mężem. To właśnie wtedy Richard Hayes Stone po raz pierwszy molestował przyszłą aktorkę.
- Najokropniejsze było to, że mnie dotykał i robił ze mną "te rzeczy", pytając, jak mi się podoba. Kiedy mówiłam, że wcale, słyszałam, że kiedyś dorosnę i zrozumiem - wyznała w marcu 2006 roku.
Nie powiedziała o niczym rodzicom, ale zauważyli, że zaczęła się dziwnie zachowywać w obecności wuja. Gdy zbliżał się do niej, wybuchała złością. Matka przestała więc zapraszać szwagra.
- Moi rodzice są naprawdę dobrymi ludźmi - mówi aktorka. - Ich sposobem na radzenie sobie z problemami było wyparcie i zaprzeczenie. Mieli jednak poczucie winy. Nikt nie chciał o tym rozmawiać. A ja o wszystko obwiniałam siebie.
Wkrótce ciotka rozwiodła się z mężem i Stone na dobre zniknął z ich rodziny. Teri jednak całymi latami nie mogła o nim zapomnieć.
- Nie próbowałam się zabić, ale myślałam o tym, a potem czułam się winna, bo w końcu moje życie nie było aż tak straszne...
Gdy dorosła, nie potrafiła ułożyć sobie życia. Pierwsze małżeństwo, z trenerem fitness Marcusem Leitholdem, trwało niecały rok. Drugie, z Jonem Tenney’em, z którym ma 21-letnią dziś córkę Emerson Rose, zakończyło się po 9 latach.
Gdy Teri usłyszała o śmierci Sary Van Cleemput, jej córka miała 5 lat. Gwiazdę przerażała myśl, że coś podobnego mogłoby się przytrafić jej córce. Postanowiła działać. Zgłosiła się do prokuratury. Jej zeznania, a także dwóch innych poszkodowanych, pomogły skazać Stone’a na 14 lat więzienia. Zmarł 19 sierpnia 2008 roku po odbyciu 6 lat wyroku.
Teri nie od razu upubliczniła swoją historię. Bała się o swoją karierę. Dopiero gdy ugruntowała aktorską pozycję za sprawą jednej z głównych ról w serialu "Gotowe na wszystko", opowiedziała o tym, co ją spotkało. Miała nadzieję, że dzięki temu doda odwagi innym ofiarom przemocy.