Tajemnicza śmierć Gadomskiego. Ostatni proces opiekunów wywołał poruszenie
Opiekunowie Bohdana Gadomskiego przemawiali w sądzie na ostatniej już rozprawie. 20 czerwca przed Sądem Okręgowym w Łodzi śpiewak operowy Borys Ł. i jego żona, oskarżeni o spowodowanie nieumyślnej śmierci dziennikarza wygłosili bardzo emocjonalne mowy.
Śmierć Bohdana Gadomskiego dziennikarza Angory i przyjaciela celebrytów wstrząsnęła przed dwoma laty mediami. Mężczyzna zmarł 20 marca 2020 roku, krótko po wyjściu ze szpitala. Przyjaciół Gadomskiego zaniepokoił fakt, że opiekunowie nikogo nie poinformowali o jego śmierci, a on sam miał rzekomo zmienić zapisy testamentu na korzyść Borysa Ł. i jego żony, Haliny Ł.
Zobacz też: Emilian Kamiński prowadził śledztwo w sprawie dziennikarza. Wprost wskazał winnych
Sekcja zwłok i badania histopatologiczne wykazały, że Gadomski zmarł w skutek przedawkowania insuliny. To spowodowało stan głębokiej glikemii, która doprowadziła do uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego.
W lipcu 2021 roku opiekunowie usłyszeli zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania śmierci Bohdana Gadomskiego. Małżonkowie zdaniem prokuratury nieprawidłowo podali Gadomskiemu insulinę. Borysowi Ł. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności, a jego żonie do pięciu lat więzienia.
20 czerwca przed Sądem Okręgowym w Łodzi odbyła się ostatnia rozprawa opiekunów. Oskarżeni wnosili o uniewinnienie. Halina Ł. zarzucała prokuraturze stronniczość i podkreślała, że oboje z mężem są nierówno traktowani ze względu na swoje ukraińskie pochodzenie dodatkowo podkreślone przez kobietę ludową ukraińską bluzką:
"Przykro nam, że w Polsce są podwójne standardy. Przykro mi z powodu Bohdana, że w taki sposób splugawiono jego pamięć. Nigdy nie dopuszczał nikogo do swojego mieszkania, a tu poprzez przeszukania ujawniono jego wszystkie tajemnice. (...) Zostaliśmy przedstawieni jako pazerni lwowiacy, którzy rzucili się na majątek Bohdana. To bardzo krzywdzące i nieprawdziwe. Po co nam jego pieniądze? Nie zrobiłam mu żadnej krzywdy i proszę o uniewinnienie" - mówiła Halina Ł.
Jej mąż, śpiewak operowy Borys Ł. podkreślał z kolei, że znał Gadomskiego od 30 lat i traktował jak własnego ojca.
"Nie mógłbym nawet pomyśleć, aby tak bliskiemu człowiekowi zrobić krzywdę. Dlaczego zrobili ze mnie bandytę, tego złego?" - przekonywał.
Obrońcy pary twierdzą, że w działaniu opiekunów nie było umyślności. Gadomskim nie pouczył ich, jak podawać insulinę, z kolei medycy nie zrobili tego, bo wiedzieli, że dziennikarz sam robi sobie zastrzyki. Niespójność zeznań pary zrzucali na karb ich problemów z językiem polskim.
Prokuratura zwraca uwagę na fakt wielokrotnego zmieniania zeznań przez oskarżonych w trakcie procesu. W pewnym momencie twierdzili nawet, że Gadomski celowo przedawkował sam insulinę.
"Moim zdaniem działania oskarżonych były umyślne i podyktowane chęcią przejęcia majątku zmarłego: jeszcze za jego życia wypłacali pieniądze z jego konta bankowego, dysponowali rzeczami" - podsumował prokurator, który domaga się 10 lat więzienia dla oskarżonego małżeństwa.
Wyrok w ich sprawie zapadnie 27 czerwca.
Zobacz także:
Rusza proces opiekunów Bohdana Gadomskiego. Kara może być wysoka
Akt oskarżenia w sprawie śmierci dziennikarza Bohdana Gadomskiego
Bohdan Gadomski dostał za dużą dawkę leku? Zeznania lekarza szokują