Takiego obrotu spraw nikt się chyba nie spodziewał! Kamil Durczok ma powody do zadowolenia!
Kamil Durczok (52 l.) miał niebawem stanąć przed sądem, by odpowiedzieć za wypadek samochodowy, który spowodował pod wpływem alkoholu. Na razie może jednak odetchnąć z ulgą...
52-letni gwiazdor w ostatnich latach mierzy się głównie z problemami w życiu prywatnym.
Jego kariera legła w gruzach po wybuchu afery. Oskarżono go m.in. o mobbing i molestowanie seksualne.
W zeszłym roku doszedł do tego wypadek samochodowy, który spowodował po pijanemu.
Okazało się, że Durczok miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych.
Za ten występek grozi mu nawet do 12 lat więzienia.
Durczok od tamtego czasu nie poniósł jednak za to żadnej kary. Przed sądem miał stanąć 13 października, ale tak się nie stanie.
Na ławie oskarżonych Kamil zasiądzie dopiero w przyszłym roku. Dlaczego?
Okazuje się, że rozprawa została odroczona z powodu koronawirusa.
Obrońca Durczoka przebywa właśnie na kwarantannie i nie byłby w stanie pojawić się w sądzie.
"Mamy wyznaczony nowy termin rozprawy na 27 stycznia" – powiedział "Faktowi", mecenas Łukasz Isenko.
Internauci nie kryją jednak swojego oburzenia.
"Wolne niezależne sądy, więc wiadomo, co będzie później", "Przecież ma drugiego obrońcę też. Jeden wystarczy", "15 miesięcy to jakieś jaja. Tak dalej i będzie przedawnienie", "Kasta takich ludzi nie karze. To jest ich świat" - czytamy w komentarzach zamieszczonych w sieci.