"Taylor Swift nie żyje" - ogłasza zagraniczny artysta. Fani wokalistki oburzeni
„Taylor Swift nie żyje” – głoszą nagłówki artykułów w najważniejszych zagranicznych mediach. Na szczęście to wszystko to tylko ponury żart. Zakpić sobie z wokalistki postanowił australijski artysta, co oburzyło fanów Taylor.
Australijski artysta występujący pod pseudonimem Lush Sux wywołał niemałe zamieszanie w mediach z całego świata. Mężczyzna na portalach społecznościowych ogłosił... rzekomą śmierć Taylor Swift.
Na swoim profilu na Instagramie opublikował fotkę muralu z podobizną artystki oraz podpisem: "Pamięci Taylor Swift. 1989-2016. Nie róbcie dopisków. Uszanujcie zmarłą".
Pod fotką dodaje jeszcze kilka słów. "Przyjdźcie, zostawcie kwiaty i zapalcie znicz ku jej pamięci" - nawołuje prześmiewczo autor prowokacji.
Wokalistka skomentowała, że nie podoba jej się tego typu graffiti. Zaznaczyła, że jej zdaniem nie ma na niej jej nazwiska - według jej oceny widnieje na nim "Smith" nie "Swift".
Jednak co do tego, o kogo konkretnie chodziło Lushowi, nie ma żadnych wątpliwości. Wcześniej zamieścił inną grafikę, na której widać groby. Jeden z nich ma należeć do Taylor, która, jak głosi epitafium, została "zamordowana na Snapchacie".
Na jeszcze innej fotce możemy oglądać mężczyznę, który zastanawia się, na który tor skierować rozpędzony pociąg: czy na ten, na którym leży związana Swift czy ten, na którym widzimy Kim Kardashian i Kanye Westa.
Myślicie, że tego typu żarty są na miejscu?
***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów