Tego po Dodzie chyba nikt się nie spodziewał! Ruszyła na pomoc słynnej gwieździe!
Doda Rabczewska-Stępień (34 l.) nie mogła dłużej patrzeć, jak wielka dama polskiej piosenki cierpi. Postanowił jej pomóc...
Wielka dama polskiej piosenki ostatnio przeżywa ciężkie dni. Pod koniec listopada zmarł ukochany Ireny Santor (84), Zbigniew Korpolewski (†84), z którym spędziła ponad 20 szczęśliwych lat…
Nieoczekiwanie w tym niezwykle trudnym momencie otrzymała pomoc od osoby, z którą dawno nie miała kontaktu.
Chodzi o Dodę, która od czasu śmierci swojej babci Anieli wiele czasu i uwagi poświęca osobom starszym. A z okazji premiery najnowszej piosenki poświęconej babci zorganizowała mikołajki dla samotnych seniorów.
Spotkała się z nimi w siedzibie warszawskiego Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich. Były przemiłe rozmowy, słodki poczęstunek, wzruszenia i dużo śmiechu. Ale to nie wszystko.
"Witaj, Irenko. Jestem w miejscu, w którym masz wielu fanów. Chcieliśmy cię wszyscy pozdrowić. Trzymaj się, jesteśmy z tobą" – powiedziała Doda na nagraniu, które następnie znalazło się w internecie.
Chociaż z pozoru dzieli je wszystko, od wieku aż po gatunek muzyki, którym się zajmują, są sobie niezwykle bliskie.
Poznały się przed ośmioma laty, kiedy obie zasiadały w jury programu "Tylko nas dwoje" w Polsacie.
Bardzo się wówczas polubiły. I nie szczędziły sobie publicznie miłych słów.
"To bardzo inteligentna, miła dziewczyna" – oceniała wówczas pani Irena.
"Nie wiem, dlaczego jej się boją. Myślę, że ona bardziej gra, niż w rzeczywistości jest taka ostra. Przy spotkaniu okazało się, że Doda jest bardzo dobrze wychowaną młodą osobą, że nie jest agresywna. Przeciwnie: słuchała tego, co mówię. Ma tak piękną figurę, że przyjemnością jest oglądanie takiego tworu bożego. Kiedyś położyła nogę na stole, przy którym pracowałyśmy, i pokazała buty, które by mi się nawet nie przyśniły, bo takiej fantazji nie mam…" - zachwycała się Santor.
A Doda nie pozostawała jej dłużna.
"Bardzo ją lubię" – wyznała w jednej z rozmów.
"I myślę: kurczę, ja tu z tym gołym tyłkiem, cały czas jakieś głupoty gadam w telewizji, co ta biedna kobiecina o mnie pomyśli. Że uciekłam z wariatkowa? Ale ona mnie uwielbiała!" - chwaliła się Rabczewska.
Teraz, gdy Irena Santor przeżywa trudny czas, z pewnością ważny jest dla niej każdy miły gest ze strony kolegów i koleżanek.
Dlatego Doda nie mogła pozostać obojętna i znając jej upór, można być pewnym, że to dopiero początek. I kto wie, może już wkrótce obie znów staną na jednej scenie…
***