Tego po Szpaku się nie spodziewali. Znienacka przyznał to przed wszystkimi
Michał Szpak dał ostatnio niezły popis w najnowszym odcinku "The Voice of Poland". Celebryta tym razem pokazał się z nieco innej strony niż dotychczas. Choć z trudem mu to przyszło, nagle wyjawił całą prawdę przed kamerami. Nie krył przy tym swego wielkiego rozczarowania i niezadowolenia. Oto szczegóły całej sprawy.
Michał Szpak to bez wątpienia jeden z najbardziej osobliwych celebrytów w naszym kraju. Ostatnio po czterech latach przerwy wrócił także do TVP, gdzie znów zasiada w fotelu jurora "The Voice of Poland".
Ponowne zatrudnienie go było świetnym pomysłem produkcji, bowiem potrafi on narobić sporo zamieszania, co daje rozgłos całemu formatowi. I tak od tygodni media rozpisują się chociażby na temat jego słownych utarczek i sprzeczek z Kubą Badachem.
Panowie - mówiąc delikatnie - dość mocno się różnią w ocenach umiejętności wokalnych uczestników. Nie szczędzą więc sobie wzajemnych uszczypliwości, choć w minionym odcinku doszło do niespodziewanego zwrotu akcji w ich relacjach.
W pewnym momencie panowie wpadli sobie nawet w ramiona. Nie brakowało też miłosnych wyznań.
"Ty, który jesteś dla mnie taki zły?" - powiedział Michał Szpak, który niespodziewanie zbliżył się do Badacha. Wszystko po to, by z wdzięcznością pocałować go w policzek i uścisnąć.
"Dziękuję bardzo!" - powiedział Kuba Badach.
"Kocham go. Wielką, prawdziwą miłością" - podsumował Szpak, chwaląc jednocześnie decyzję kolegi.
Niestety, w odcinku były też i mniej przyjemne momenty. Do takiego doszło po występie dwóch podopiecznych Michała Szpaka. Ci wypadli jednak dość kiepsko podczas bitew.
Niespodziewanie sam ich trener nie wytrzymała i choć z trudem przeszło mu to przez gardło, wyjawił smutną prawdę o występie.
"Było bardzo źle, bardzo nieczysto. Jesteśmy na takim etapie, że... Ja nawet nie wiem, co mam powiedzieć, bo to jest bardzo nieczysto zaśpiewane" – mówił załamany Michał Szpak.
"Nie mam warunków Bruno Marsa albo za krótko siedziałem na Marsie..." - odparł zaczepnie podopieczny Michała, Bartłomiej Michałek.
"Jak Ty źle rozpoczniesz ten numer, to ten numer leży po prostu. Tak w ogóle nie śpiewamy. To jest scena i sytuacja, w której jest jakaś bitwa" - zżymał się Michał, który nie krył swego wielkiego niezadowolenia z zaistniałej sytuacji.
Finalnie postanowił jednak dać szansę właśnie Bartłomiejowi, którego przepuścił do następnego etapu show.
Widać było jednak, że Michała sporo to wszystko kosztowało. Już nawet nie miał zbyt wielu sił na kolejne "zaloty" do męża Kwaśniewskiej.
Zobacz też:
Niecodzienne sceny w "The Voice of Poland". Michał Szpak nagle podniósł głos. Musieli interweniować