Tego wstydzą się gwiazdy
Tygodnik "Takie jest życie" zadał kilku polskim gwiazdom pytanie o najbardziej upokarzające przeżycie w ich życiu. Zobacz, co odpowiedziały...
Iwona Węgrowska: Kiedy po raz pierwszy się umówiłam na randkę, bardzo się stresowałam. Nie wiedziałam, co zrobić z rękami. Okropne uczucie - pamiętam je do dnia dzisiejszego. W trakcie tego spotkania zapominałam, że posłodziłam już kawę i słodziłam ją cztery razy, wszystko wypadało mi z rąk... Byłam bardzo tym zawstydzona. Jak wróciłam do domu, cały dzień chodziłam i powtarzałam sobie w kółko: "Co ja narobiłam?!". A chłopak już się ze mną więcej nie umówił...
Tomasz Ciachorowski: Przyznam, że ja się bardzo często kompromituję. Zwłaszcza w sytuacjach towarzyskich. Nie jest tajemnicą, że psuję wszystko, co dostanie się w moje ręce. Na planie codziennie niechcący coś stłukę, przewrócę statyw, wejdę w kamerę, itp. Na szczęście jakichś poważniejszych konsekwencji tych moich wypadków nie było, nikomu krzywdy nie wyrządziłem. Ale jestem już z tego znany i ludzie wokół mnie zachowują ostrożność. Jak podczas studiów jechałem na praktyki, dziekan wykupił mi podwójne ubezpieczenie. Wiedział, że mnie mogą się zdarzyć różne "nieszczęścia".
Maria Niklińska: Przychodzi mi do głowy nie tyle upokarzające przeżycie, co trudne. Podczas egzaminu do szkoły teatralnej pani dziekan dała mi ciężkie zadanie - miałam flirtować z prof. Andrzejem Łapickim! Bardzo się zestresowałam. Dla mnie to był wspaniały wielki aktor, prawdziwa legenda. Jak ja miałam z nim flirtować?! Nie mieściło mi się to w głowie.
Patrycja Kazadi: Przed kinem, w którym odbywała się premiera "Świętego interesu", coś mnie ugryzło w policzek, w dwóch miejscach. Wokół ugryzienia zrobiła się czerwona plama, a twarz mi puchła z minuty na minutę! Wyglądało to, w najlepszym wypadku, jakbym miała problem z trądzikiem. Za chwilę całą obsadą mieliśmy wejść na scenę. Nie wiedziałam, co zrobić, więc gdy dostałam od reżysera Macieja Wojtyszko bukiet róż, postanowiłam się nim zakryć. Na zdjęciach z premiery na pierwszym planie są kwiaty, a obok nich kawałek mnie.
Andrzej Deskur: Miałem wystąpić w krakowskim radiu z życzeniami dla pani redaktor, która obchodziła jubileusz. Stwierdziłem, że powiem z pamięci wiersz: "A gdybyśmy tak najdroższa, wpadli do Tomaszowa." Poszedłem na luzie, ale zamiast deklamować, zacząłem się zacinać. Okazało się, że wcale nie znam tego wiersza! W końcu przeczytałem go z kartki. Było mi strasznie wstyd. Tak się skompromitowałem, że nazajutrz zostałem zaproszony do audycji jako ciekawostka programu. Od tego czasu przykładam się do wszelkich wystąpień.
Marcin Kwaśny: Na tarnowskim rynku Cyganie poprosili mnie o pieniądze. Nie miałem. Otoczyła mnie cała grupa i dostałem lanie, w zasadzie za nic. Nie stawiałem się, bo nie jestem osobą, która chojraczy. Dostałem ostro i straciłem przytomność. Chirurg powiedział, że miałem duże szczęście - była zima i temperatura śniegu podziałała kojąco na moje rany. Miałem nadłamaną kość nad okiem, złamany nos i wybity ząb. Od tamtej pory noszę pieniądze, by ewentualnie wspomóc.
Joanna Jabłczyńska: Generalnie, najbardziej boję się upokorzenia wśród tłumu. Mam taką wizję, że coś jest emitowane na żywo, oglądają to miliony, a ja zapomniałam tekstu, pomyliłam się, albo przewróciłam! To się, na szczęście, jeszcze nie zdarzyło, ale towarzyszy mi taki lęk prawie od zawsze, że taka niespodzianka może trafić mi się właśnie dzisiaj.
Grażyna Wolszczak: Miałam grać Judytę w serialu "Ja wam pokażę!", a w ostatniej chwili, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć, została zmieniona obsada i moją rolę dostał ktoś inny! Wtedy Czarek zaadaptował swoją powieść "Nieoczekiwana zmiana płci" - dla mnie na pocieszenie można powiedzieć...
Dorota Chotecka: Niestety przeżywam je niemal codziennie. Obciachem jest to, że nie zapamiętuję nazwisk, albo je przekręcam. Jestem już niestety znana w środowisku z tego, że nieświadomie wymawiam zupełnie inne nazwisko; zamiast Jabłczyńska - Jabłkowska, nie Biedrzyńska, tylko Biedrzycka, a na Bogusia Lindę mówię Bogumił Linda... Naprawdę strasznie się wtedy czuję.
Olga Borys: Było to ostatnio w przedszkolu, na przedstawieniu dla mamy i taty, na świeżym powietrzu. Maj, piękne czyste niebo, ja wystrojona w sukienkę, jak na przedstawienie dziecka przyjść przystało i nagle... ptak na mnie narobił.
Małgorzata Kożuchowska: Wakacje w Grecji! Na plaży sfotografował mnie z ukrycia jakiś polski turysta. Zaraz po moim powrocie zadzwoniła pani z gazety. Prosiła nie o wywiad, ale o krótką wypowiedź dla czytelników, gdzie warto polecieć. Powiedziałam, że Grecja jest fajna. Pytała, czy nie boję się wychodzić na ostre słońce z taką jasną karnacją, była bardzo miła... A na drugi dzień na biurko mojego męża trafiła ta gazeta, z moim zdjęciem na leżaku na pierwszej stronie, z podpisem: "Hanka Mostowiak oddycha pełną piersią". To zostało napisane tak, jakbym udzieliła tej gazecie wywiadu i sama dała swoje.
Kasia Zielińska: Poszłam w niedzielę do kościoła św. Anny na chrzest, który odbywał się z takim rozmachem, jakby to było wesele. Wszystkie miejsca były zajęte oprócz jednego krzesła w pierwszym rzędzie. Usiadłam uradowana, że znalazłam siedzące siedzące miejsce w pełniutkim kościele, i już po chwili leżałam na podłodze. Nie wpadłam na to, że jedyne wolne krzesło w przepełnionym kościele musi być zepsute, skoro nikt na nim nie siedzi! Chciałabym o tym zapomnieć.
Ewa Wachowicz: Jako rzeczniczka rządu premiera Waldemara Pawlaka spadłam z konia i miałam wstrząs mózgu, który objawia się m.in. wymiotami. Ale najgorsze było to, że wszystko działo się w dużym ośrodku, wśród tłumu ludzi... To przykre przeżycie jednak nie zmniejszyło mojej miłości do koni.
Andrzej Nejman: Byłem na zdjęciach próbnych do jednego z seriali. Miałem już ustalone terminy, przymierzone kostiumy, wszystko gotowe. Potem były wakacje, a w sierpniu mieliśmy zacząć. I w połowie sierpnia przeczytałem w gazecie, że Piotrek Gąsowski rozpoczął zdjęcia do tego serialu. W roli, którą ja miałem odtwarzać. Strasznie to było przykre, bo nikt mi nie powiedział, że ze mnie zrezygnowano. Trzymałem terminy i z prasy dowiedziałem się, że niepotrzebnie!
Anna Guzik: Zapomniałam kiedyś tekstu na konkursie recytatorskim. Pustka w głowie, cisza jak makiem zasiał, wszystkie oczy zwrócone na mnie i sekundy, które wydają się wiecznością. Za nic nie mogłam dosłyszeć podpowiedzi koleżanki zza kulis. Jako jedyna, bo cała widownia ją słyszała...