Tej decyzji Urbański omal nie przypłacił karierą. Po latach zrobił to samo nowemu pracodawcy
Hubert Urbański (57 l.), po rozstaniu z TVN-em, dostał ofertę pracy z TVP. Telewizja publiczna nie tylko go zatrudniła, lecz także zrobiła z niego swoją gwiazdę. Kilka lat później potraktował nowego pracodawcę tak samo, jak poprzedniego…
Telewizyjna kariera Huberta Urbańskiego obfitowała w nieoczekiwane zwroty akcji. Jego gwiazda rozbłysła w 2003 roku, gdy, jako ówczesny gospodarz „Milionerów”, dostał do prowadzenia reality show „Jestem jaki jestem”, którego bohaterem był Michał Wiśniewski.
Niedzielne wydania oglądało średnio 4,4 miliona widzów. Dla lidera Ich Troje to także był przełomowy moment kariery. Do tej pory lubi się chwalić, że za możliwość podglądania jego prywatnego życia 24 godziny na dobę, TVN zapłacił mu okrągły milion dolarów.
Rzeczywiście, były to złote czasy telewizji. Wydawało się, że nie ma takiej gaży, jakiej producenci odmówiliby swoim ulubionym gwiazdom. Hubert Urbański najwyraźniej uwierzył, że tak już będzie zawsze...
Kiedy w 2007 roku został prowadzącym „Tańca z gwiazdami”, o jego zarobkach krążyły legendy. Media spekulowały, że za prowadzenie jednego odcinka pierwszych edycji mógł otrzymywać kilkadziesiąt tysięcy złotych. Podobno wtedy właśnie przeszarżował i skończyło się zwolnieniem.
Portale plotkarskie spekulowały wówczas, o jaką kwotę mogły rozbić się negocjacje. Wspominano nawet o 50 tys. złotych za odcinek. Ostatecznie TVN zastąpił Urbańskiego mniej kapryśnym Piotrem Gąsowskim, a dawny gwiazdor stacji przez kolejne 4 lata tułał się po obrzeżach show biznesu.
W 2011 roku pomocną dłoń wyciągnęła do niego TVP. Urbański dostał do prowadzenia flagowe programy stacji: „Bitwę na głosy” i „The Voice of Poland”, a z czasem dołączył do ekipy „Pytania na śniadanie”. To były jeszcze czasy, gdy praca w mediach publicznych była zupełnie inaczej postrzegana niż dziś.
Nawet jeśli początkowo Urbański odczuwał wdzięczność wobec TVP za oferowaną mu w trudnej chwili szansę, szybko mu przeszło. Trudno w to uwierzyć, ale wobec nowego pracodawcy zastosował dokładnie tę samą strategię, którą kilka lat wcześniej przypłacił stanowiskiem.
Jak informował „Fakt”, Urbański zażyczył sobie 10 tys. złotych za jeden dzień zdjęciowy do „The Voice of Poland”. W tej sytuacji TVP zdecydował się go wymienić na Tomasz Kammela. Jak ujawnił wtedy informator tabloidu:
„Hubert Urbański jest świetny i dobrze o tym wie. Dlatego może sobie pozwolić na stawianie warunków. Niestety zapomniał o tym, że jest kryzys i zapewne skorzysta na tym Kammel. Dziwne jest jednak to, że pan Hubert , który nie prowadzi już „Pytania na śniadanie” i chwilowo nie ma żadnego innego programu, mimo to nie chce zejść z ceny. Nikogo nie stać obecnie na takie stawki”.
I znów skończyło się bezrobociem. Do TVN-u Urbańskiemu udało się wrócić dopiero 2 lata później. Dostał wtedy do prowadzenia program „Handlarze” na TTV.
Na powrót na główną antenę musiał dopiero zasłużyć. W 2016 roku odegrał kluczową rolę w reaktywowanym po 14 latach przerwy „Agencie”. Z czasem powrócił do swoich korzeni, czyli prowadzenia „Milionerów”.
Teraz już nie szaleje ze stawkami. Wręcz przeciwnie, wyciągnął wnioski i wykazuje w tym względzie daleko idącą powściągliwość. Jak wyznał sam Urbański w rozmowie z „Super Expressem”:
„Po pandemii nie podniosłem swoich stawek i wydaje mi się, że dobrze zrobiłem, bo ja mam dobrą stawkę od wielu lat i się jej trzymam i to procentuje. Dużo pracuję i mam dużo propozycji pracy”.
Ale, swoim zwyczajem, znów postawił TVN w niezręcznej sytuacji, niespodziewanie rezygnując, po próbach kamerowych, z prowadzenia "Dzień Dobry TVN"...
Zobacz też:
Wiadomo już, ile zarabia Hubert Urbański. Prowadzący sam ujawnił stan swojego konta
Hubert Urbański i Julia Chmielnik: Wielka miłość i burzliwe rozstanie. Nie obyło się bez skandalu