Reklama
Reklama

Teleszyński wdał się w romans z żoną znanego pisarza. Wzięli ślub, ale ich miłość została skazana na niepowodzenie

Dokładnie pół wieku temu – na początku 1973 roku – Leszek Teleszyński zakochał się z wzajemnością w żonie Jarosława Abramowa-Newerlego, aktorce Irenie Szczurowskiej. Przez pewien czas spotykali się ukradkiem, bacząc, by pisarz nie dowiedział się o ich romansie. W końcu jednak mleko się wylało... Mąż ukochanej aktora kategorycznie nie zgodził się na rozwód i dopiero gdy zobaczył rywala w roli ordynata Michorowskiego w „Trędowatej”, skapitulował. Irena i Leszek zostali małżeństwem, ale nie było im pisane przejść przez życie razem.

Był koniec 1970 roku, gdy Warszawę lotem błyskawicy obiegła wieść, że najprzystojniejszy aktor z Krakowa - bo tak mówiono wtedy o Leszku Teleszyńskim - dostał od Adama Hanuszkiewicza propozycję dołączenia do zespołu Teatru Narodowego. O niezwykle zdolnym i zjawiskowo urodziwym chłopaku było już bardzo głośno, choćby za sprawą ról, jakie wykreował w nowohuckim Teatrze Ludowym i jego związku z aktorką Alicją Jachiewicz.

Kiedy Leszek i Alicja szli przez krakowski Rynek, wszyscy się za nimi oglądali. Nie było w mieście piękniejszej pary. Ich koleżanki i koledzy z niecierpliwością czekali, aż staną na ślubnym kobiercu. Niestety, po przeprowadzce do Warszawy Teleszyński zapomniał o narzeczonej, która miała jeszcze przed sobą rok studiów. Co prawda obiecał, że ściągnie ją do siebie, ale słowa nie dotrzymał, bo zakochał się w starszej o sześć lat aktorce Irenie Szczurowskiej.

Reklama

Leszek Teleszyński: Ukochana aktora robiła wszystko, by jej mąż nie dowiedział się, że przyprawia mu rogi!

O tym, by poznać Irenę, Teleszyński marzył już od chwili, gdy w szkole teatralnej zobaczył jej zdjęcie w gablocie poświęconej absolwentom. Żałował, że się minęli... Kiedy on zaczynał studia, ona była już po dyplomie i wyjechała z Krakowa, by być z mężczyzną, którego całym sercem kochała. Narzeczony, pisarz Jarosław Abramow-Newerly, ściągnął ją do stolicy i pomógł w debiucie na scenie Studenckiego Teatru Satyryków, którego był jednym ze współzałożycieli i dla którego pisał skecze oraz piosenki. Kiedy w 1971 roku w stolicy pojawił się Leszek Teleszyński, Irena i Jarosław świętowali już czwartą rocznicę ślubu, a całym ich światem były dwie małe córeczki - Basia i Magda. Nic nie wskazywało na to, że aktorka zapała nagłym uczuciem do młodszego kolegi. A jednak...

Irena i Leszek poznali się na przyjęciu u wspólnych znajomych i już podczas pierwszej rozmowy zorientowali się, że bardzo wiele ich łączy. Podobały się im te same książki, te same filmy, te same piosenki. Umówili się na kawę, potem na spacer, aż w końcu - pewnego wieczoru na początku 1973 roku - wyznali sobie miłość. Leszek gotów był natychmiast prosić męża ukochanej, by zwolnił ją z małżeńskiej przysięgi, ale Irena powstrzymała go przed tym krokiem. Wcale nie była pewna, czy chce rezygnować z wygodnego życia u boku cenionego pisarza. Bała się, że mąż odbierze jej córki. Zapewniła Leszka, że gdy przyjdzie odpowiedni moment, sama powie Jarosławowi, że kocha innego.

Leszek Teleszyński i Irena Szczurowska: Grali kochanków i byli kochankami

Leszek Teleszyński, chcąc być jak najbliżej Ireny, zrezygnował z etatu w Narodowym i przeniósł się do Teatru Polskiego, do zespołu którego Szczurowska należała już od kilku lat. Traf chciał, że na afisz miała właśnie po rocznej przerwie wrócić "Księżniczka na opak wywrócona", a aktor grający u boku Ireny musiał zrezygnować z roli. Leszek został wyznaczony przez dyrektora do zajęcia jego miejsca.

W rolach kochanków Szczurowska i Teleszyński okazali się tak przekonujący, że o ich wspólnych, pełnych namiętności scenach zrobiło się w stolicy naprawdę głośno. Bilety na "Księżniczkę" sprzedawały się jak świeże bułeczki. Irena i Leszek stali się najgorętszą sceniczną parą sezonu. Plotki o tym, że nie tylko grają kochanków, ale są nimi także w życiu prywatnym, w końcu dotarły do Jarosława Abramowa-Newerlego. Pisarz zjawił się pewnego dnia w teatrze, by... spoliczkować zatrudnionego tam znajomego, który "życzliwie" doniósł mu, że żona przyprawia mu rogi. Nie dopuszczał do siebie myśli, że matka jego córek ma romans z "jakimś amantem". Zaniepokojony jednak plotkami, postanowił przyjrzeć się uważnie owemu amantowi. Przez kilka tygodni co wieczór zasiadał na widowni w gmachu przy ulicy Karasia i oglądał Irenę w ramionach Leszka. Gdy w końcu uwierzył, że oni wcale nie grają zakochanych, załamał się i uprzedził niewierną żonę, iż za żadne skarby świata nie da jej rozwodu.

Leszek Teleszyński: W odbiciu żony rywalowi pomogła mu... "Trędowata"!

Tymczasem Leszek Teleszyński zdążył już zdobyć popularność, o jakiej wcześniej nie śmiał nawet marzyć.

"Czasem musiałem rezygnować z jakiejś ciekawej propozycji filmowej, ponieważ teatr był u mnie zdecydowanie na pierwszym miejscu" - wspominał w rozmowie z "Tele Tygodniem".

Tak naprawdę nie chciał rozstawać się z Ireną. Kiedy jednak na początku 1976 roku Jerzy Hoffman zaoferował mu rolę ordynata Michorowskiego w "Trędowatej", przyjął ją bez wahania.

Pierwsze zdjęcia z planu, które ukazały się w magazynie "Film", nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości, że Leszek jest wręcz stworzony do roli Waldemara. Nawet Jarosław Abramow-Newerly uznał, że z kimś tak przystojnym nie może po prostu konkurować i w końcu zgodził się na rozwód.

W dniu, w którym "Trędowata" weszła na ekrany polskich kin, Irena Szczurowska i Leszek Teleszyński byli już po ślubie.

"Byli w sobie bardzo zakochani, sprawiali wrażenie, jakby nikogo poza nimi nie było na świecie" - opowiadał w wywiadzie August Kowalczyk, ówczesny dyrektor Teatru Polskiego.

Dwa i pół roku po tym, jak zostali mężem i żoną, Leszek i Irena z ogromną radością przyjęli wiadomość, że ich rodzina się powiększy. Z tego, że w domu pojawi się nowe dziecko, ucieszyły się też córki aktorki z jej poprzedniego związku. Dziewczynki pokochały siostrzyczkę i, gdy ich mama i ojczym musieli pracować, opiekowały się malutką Karolinką.

Leszek Teleszyński i Irena Szczurowska: Ich miłość zabiła... proza życia

Niestety, nad aktorską parą zaczęły coraz częściej zbierać się czarne chmury. Irena była bardzo zazdrosna o męża, którego kobiety wręcz pożerały wzrokiem, gdziekolwiek się pojawił. Czuła, że staje się przy nim niewidzialna, czego - jako aktorka - nie potrafiła znieść.

"Wielokroć czułem na sobie spojrzenia, pań, ich sympatię, uśmiechy. Dostawałem listy, w których nieznajome kobiety pisały, że mnie kochają" - wspominał Leszek Teleszyński na łamach "Angory".

Irena postanowiła na pewien czas przenieść się z córkami do Krakowa, a jej mąż wyjechał do Lublina na zaproszenie Ignacego Gogolewskiego, który powierzył mu rolę w reżyserowanym przez siebie "Cydzie" w Teatrze im. Juliusza Osterwy. Jeszcze niedawno świata poza sobą niewidzący małżonkowie zaczęli oddalać się od siebie.

Pytani, co się stało z ich miłością, mówili podobno, że zabiła ją proza życia. Gdy na początku 1983 roku znów spotkali się na scenie Teatru Polskiego, by zagrać w sztuce "Obłęd", łączyły ich już tylko córka i piękne wspomnienia oraz wciąż obowiązująca oboje małżeńska przysięga. Ich znajomi z teatru byli przekonani, że uda się im jeszcze odbudować swój związek. Oni sami też wierzyli, że znów się w sobie zakochają, ale - niestety - nie potrafili zburzyć muru, jaki wyrósł między nimi.

Nie umieli też, a może nie chcieli, definitywnie zakończyć swojego małżeństwa. Na rozwód zdecydowali się dopiero czternaście lat po rozstaniu, gdy Leszek Teleszyński postanowił ułożyć sobie życie na nowo u boku Jolanty, która w 1997 roku została jego drugą żoną.

Leszek Teleszyński: Nie chce dziś mówić o pierwszej żonie...

Irena Szczurowska po rozwodzie nie wpuściła do swojego życia żadnego mężczyzny. Opuściła stolicę i wróciła do rodzinnego Krakowa, gdzie rok temu świętowała osiemdziesiąte urodziny. Tego dnia były przy niej córki, co potwierdził w wywiadzie... Jarosław Abramow-Newerly.

"Irena z naszymi córkami jest bardzo zżyta, choć wnukami obdarowała ją tylko córka, którą urodziła Leszkowi" - powiedział niedawno portalowi e-teatr.pl.

Obie córki Ireny i Jarosława zostały... zakonnicami w Zgromadzeniu Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.

"To było dla nas wielkie zaskoczenie. Obie chyba są szczęśliwe. Młodsza, Basia, po szkole sztuk plastycznych - rzeźbi. Starsza, Magda, jest przełożoną i dyrektorką Muzeum św. arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, założyciela ich Zgromadzenia" - opowiadał Jackowi Szczerbie z "Gazety Wyborczej".

Karolina, córka Ireny i Leszka, doczekała się trójki dzieci, ale nie chce, by rodzice opowiadali o niej i jej rodzinie w wywiadach.

75-letni Leszek Teleszyński wciąż idzie przez życie u boku Jolanty, w której zakochał się tuż przed pięćdziesiątką.

"Była, po prostu to wiem, przeznaczona dla mnie. Warto było na nią czekać tak długo" - mówił aktor w wywiadzie dla "Naj".

Do czasów, gdy był mężem Ireny Szczurowskiej, Leszek nie chce wracać. Przyznał kiedyś, że pierwsza żona bardzo mu imponowała swą dojrzałością, wiedzą, doświadczeniem, ale wspólne życie nie było im jednak pisane.


 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Leszek Teleszyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy