Ten głośny coming out aktorki "Na Wspólnej" zmienił branżę. "Lesbijka tak nie wygląda"
Greta Burzyńska, aktorka kojarzona przez widzów z serialu "Na Wspólnej", jakiś czas temu publicznie przyznała, że jest lesbijką. Informacja o jej wyjściu z szafy obiegła wszystkie media, a zdjęcie, na którym pozuje z partnerką, widniało na największych portalach w Polsce. Teraz w wywiadzie dla magazynu Replika wyjaśnia, dlaczego nie rozumie zamieszania, które wywołała jej orientacja.
Greta Burzyńska w rozmowie z magazynem Replika mówiła, że w życiu nie pomyślałaby, że jej post tak wiele zmieni i że ktoś o nim w ogóle napisze. "Instagram to mój publiczny pamiętnik, który jest ważny przede wszystkim dla mnie" - zwraca uwagę. Co ciekawe, post wisiał 2-3 tygodnie zanim ktokolwiek zwrócił na niego uwagę. "Wspólne zdjęcia pojawiały się od dawna na stories, ale post był faktycznie pierwszy" - przyznaje aktorka.
Burzyńska wspomniała, że określenia "coming out" i "wyjście z szafy" nie istniały wcześniej w jej słowniku. Dopiero teraz, po całym tym zamieszaniu, poczuła jakie mają znaczenie i "co historycznie za sobą niosą". Wszędzie widniały nagłówki "aktorka "Na Wspólnej" jest lesbijką".
Po tym, jak media nagłośniły jej sprawę, dowiedziała się, że jest jedną z pierwszych wyoutowanych aktorek w Polsce. Była w szoku, bo wie, że nie jest jedną z kilku, bo jest ich znacznie więcej! "Mam znajome aktorki, które spotykają się z kobietami" - mówiła. Lecz niektóre z nich siedzą w szafie ze strachu przed tym, jak zareaguje branża, inne, bo tak nakazał im agent, a jeszcze inne, "bo żyją w Polsce".
Okazuje się, że jeszcze 2-3 lata temu, agenci doradzali aktorkom, by nie mówiły o swojej orientacji na Instagramie, bo może im to zaszkodzić. "A to ludzie, którzy są nad nami, kierują nami i naszą ścieżką zawodową" - zwraca uwagę Greta. Z czasem zaczęli sobie zdawać sprawę, że to wyjątkowo zła manipulacja opinią publiczną. To między innymi dlatego, coming out Burzyńskiej był tak ważny dla jej środowiska.
W jej miejscowości nie było pojęcia "lesbijka". Wiedziała, że są geje, ale o homoseksualności kobiet nie słyszała. Już gdy była nastolatką związki z mężczyznami jej nie wychodziły. Nie umiała złapać z nimi fizycznej bliskości i więzi, która powinna się wytworzyć w intymnej relacji. "Mimo że czułam te więzi pod względem przyjacielskim i po prostu ludzkim" - dodaje Greta.
Gdy wyjechała do Warszawy spróbowała randek z Tindera. Wtedy dopiero przekonała się, jak "fantastycznie inspirujące" jest dla niej kobiece ciało i że go po prostu pragnie. Ale nie rzuciła się na głęboką wodę, działała metodą małych kroczków.
Najbardziej zadziwiające było dla niej, gdy usłyszała, że nie wygląda, jak lesbijka. "Takie komentarze są zabawne, bo wynikają z ludzkiej nieświadomości, niezrozumienia" - wyjaśnia. I dodaje, że nie chodzi w tym wszystkim o mężczyzn, chociaż ma w swoim życiu wielu fantastycznych facetów, z którymi łączy ją przyjaźń, ale...
***
Zobacz także:
"Rolnik szuka żony". Nie żyje Krzysztof, który poślubił Bogusię. Miał 56 lat