"Ten wzrok kojarzył mi się ze wzrokiem narkomanki"
Kuba Wojewódzki gotów jest ponieść karę i pokryć koszty uszkodzenia szyby w prywatnym aucie. W piątek, 6 lutego, ruszył proces showmana oskarżonego przez prokuraturę o zniszczenie mienia. Prezenter przyznał się do winy.
Przyczyną procesu jest zdarzenie z lata 2007 roku, gdy Wojewódzki uszkodził szybę w hondzie 58-letniego inżyniera. Oskarżony mówi, że była to jego nerwowa reakcja na obraźliwy gest Macieja P., który miał mu pokazać wysunięty środkowy palec. P. zaprzecza temu, tłumacząc, że zasłonił tylko dłonią oczy, by uniknąć "rozbieganego wzroku" Wojewódzkiego, który - jak twierdzi - nieprzyjemnie skojarzył mu się ze wzrokiem narkomana.
Na wniosek pokrzywdzonego, stołeczna prokuratura oskarżyła Wojewódzkiego z artykułu kodeksu karnego, który stanowi, że "kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku", a sprawa jest "mniejszej wagi", podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do roku więzienia. Szkodę Macieja P. wyceniono na 457 zł.
45-letni Wojewódzki - który broni się sam - przyznał się do czynu przed stołecznym Sądem Rejonowym. Dodał, że gdy zobaczył obraźliwy gest ze strony "nobliwego mężczyzny" kierującego mijanym autem, zawrócił i stanął obok, by spytać o powody tej reakcji.
"On jednak zablokował drzwi i nastawił głośniej radio; spytałem: Czemu nie jesteś teraz taki odważny, cwaniaku" - relacjonował podsądny.
Przyznał, że działał pod wpływem emocji. Wyjaśnił, że kiedy mężczyzna ruszył swym autem, on uderzył lewą ręką w przednią szybę - "na odchodne, w geście rezygnacji i pogardy".
"Moim celem nie było wybicie szyby; gdy ona pękła, sam byłem tym zszokowany" - dodał Wojewódzki.
Zaprzeczył, by chciał pobić P. oraz by był pod wpływem środków odurzających.
"Mogę ponieść karę, jeśli taki czyn na karę zasługuje i ponieść koszty" - zadeklarował.
Zarazem oświadczył, że zdaje sobie sprawę, że "trafił na oponenta światopoglądowego", o czym - jego zdaniem - świadczy fakt, że pomocy prawnej Maciejowi P. udziela kancelaria adwokacka Romana Giertycha (który nie występuje w tej sprawie osobiście - PAP).
"Były wicepremier czuje tu szansę na medialne zaistnienie" - dodał Wojewódzki.
Sam P. zeznał przed sądem jako świadek, że niczym nie sprowokował Wojewódzkiego.
"Gdy dostrzegłem rozbiegany wzrok kierowcy czarnego porsche, w którym rozpoznałem Wojewódzkiego, zasłoniłem oczy dłonią, bo ten wzrok kojarzył mi się ze wzrokiem narkomanki, którą widziałem kiedyś w Szwecji" - powiedział mężczyzna.
Wyjaśnił, że drzwi swego auta zablokował, gdy Wojewódzki do niego podszedł, bo liczył się, że jest on pod wpływem środków odurzających i dlatego "nie chciał mieć z nim kontaktu". Dodał, że gdy powoli ruszał autem, by nie zrobić krzywdy blokującemu jego auto Wojewódzkiego, ten uderzył w szybę, po czym "zbiegł z miejsca zdarzenia, jadąc pod prąd". P. zapewnił sąd, że nie ma negatywnego stosunku do Wojewódzkiego, chce tylko "by sprawiedliwość działała wobec sprawcy chuligańskiego zdarzenia".
Podczas rozprawy Wojewódzki i P. nie szczędzili sobie uszczypliwości; sędzia kilka razy musiała uspokajać nastroje i uchylać ich wzajemne pytania. P. pytał np. "Czy widział pan liczbę palców w mojej dłoni", a Wojewódzki dociekał, czy P. należy do jakiejś partii i czy jest wierzący.
Sąd odroczył proces do 30 marca, kiedy mają zeznawać świadkowie zajścia. Sąd zdecydował też, że o wysokości szkody i charakteru uszkodzenia szyby wypowie się biegły.
Pełnomocnik P. adwokat Paweł Sulowski powiedział PAP, że wyliczył on swe koszty - oprócz 457 zł za samą szybę - na 2,5 tys. zł. Ponadto będzie żądał od oskarżonego 10 tys. zł odszkodowania za krzywdę moralną (nie wiadomo, czy Wojewódzki się na to godzi).
Sulowski zapowiedział, że wobec Wojewódzkiego będzie żądał wyroku skazującego za czyn chuligański na prace społeczne. Dodał, że osoby z showbiznesu nie powinny liczyć na specjalne traktowanie przez wymiar sprawiedliwości. Początkowo bowiem prokuratura wnioskowała o umorzenie postępowania ze względu na znikomą szkodliwość czynu, ale sąd odrzucił ten wniosek.
Adwokat dodał, że twierdzenia oskarżonego o motywach postępowania mec. Giertycha to tylko "jego linia obrony".