Teresa Lipowska miała tyle planów na przyszłość. Tygodnik potwierdza
Jeździła tam w środku lata, gdy miała przerwę w zdjęciach do "M jak miłość". Zatrzymywała się zawsze w tym samym pokoju, bo z niego jest najpiękniejszy widok na jezioro. - Ten widok przywołuje najmilsze sercu wspomnienia - mówi Teresa Lipowska (82 l.). W tym roku musiała zrezygnować ze swoich planów i wyjazdu.
Augustów kochał jej mąż Tomasz Zaliwski (†77 l.). Przez 40 lat przyjeżdżali tu w każde wakacje. Najpierw sami, potem z synkiem Marcinem. - Augustów to moje miejsce na ziemi. Myślę o nim przez cały rok. A dokładnie o tym, kiedy tam znów pojadę. Już na miejscu jestem przeszczęśliwa - mówi aktorka.
W tym roku z bólem serca musiała odwołać rezerwację, bo przecież wszystko podporządkowane jest walce z epidemią koronawirusa. Na COVID-19 chorują osoby w różnym wieku, ale seniorzy z chorobami współistniejącymi są narażeni szczególnie.
- Mam tego świadomość i jestem bardzo czujna - zapewnia "Świat&Ludzie" artystka.
Przyznaje, że serce wyrywa się do Augustowa, ale rozsądek mówi: "Nie!". - Nie zamierzam kusić losu. Kocham Augustów, ale do sanatorium przyjeżdża dużo ludzi, korzystamy ze wspólnego basenu, mamy zabiegi w grupie. Teraz jest czas na izolację i pewnie do lata niewiele się zmieni. Wszyscy musimy dostosować się do nowych warunków - mówi artystka.
I zdradza swój sekret. Domowe sanatorium stworzyła sobie... na warszawskich Kabatach. W jej mieszkaniu jest dużo kwiatów (ostatnio syn podarował jej 25 tulipanów), ich widok wprawia ją w dobry nastrój. Poprawę humoru gwarantuje też godzinka jazdy na rowerku stacjonarnym. A gdy się zmęczy, sięga po dobrą książkę. Każdego dnia robi też krótki spacer.
- Chodzę tak sobie w wolnym tempie po naszej pięknej Alei Kasztanowej wewnątrz osiedla. Podziwiam piękną wiosenną zieleń. Głęboko oddycham, bo teraz nie ma spalin! A powietrze jako takie nie jest zarażone. Zachowując środki ostrożności, taki spacer jest nawet zalecany - mówi gwiazda.
Zakupy przynosi jej syn, wnuki Szymon (15) i Ewa (11) ciągle dzwonią i pytają, jak się czuje. Żałują, że nie nauczyli babci obsługiwania internetu, bo mogliby rozmawiać przez aplikacje wideo.
- A teraz nie przychodzą do mnie, bo ostrożności nigdy dosyć! Syn wpada z zakupami i znika, żeby przypadkiem "czegoś nie przynieść". Wszyscy kontaktujemy się telefonicznie. I czekamy na lepszy czas - mówi z nadzieją.
Aktorka marzy o tym, by tego lata wybrać się... w okolice Szczecinka. Jej przyjaciele prowadzą tam gospodarstwo agroturystyczne. Zapewniają, że będzie jedynym gościem.
- Do ich uroczej leśniczówki niedaleko jeziora przyjeżdżałam z mężem i z małym synkiem. I ta nasza przyjaźń trwa do dziś. W tym roku nie chcą gości, będą tylko oni i ja. Żeby już tylko można było podróżować... To byłyby moje wakacje - mówi pani Teresa.
Do Augustowa pojedzie za rok. - Bo to wszystko się skończy. Wróci nasze normalne życie. Jak w tej piosence, jeszcze będzie pięknie...