Tina Turner we wspomnieniach Marka Sierockiego. "Za wcześnie się wycofała"
Tina Turner (†83 l.) odeszła po wieloletniej, ciężkiej chorobie. Ikona muzyki rozrywkowej pozostawiła po sobie imponujący dorobek artystyczny, z którego bez wątpienia będą czerpać również przyszłe pokolenia. Marek Sierocki, który miał okazję być na kilku koncertach legendarnej artystki, podzielił się niezwykłymi wspomnieniami. Zdradził kilka mało znanych faktów na temat wokalistki.
Wczoraj cały świat na moment wstrzymał oddech, gdy media obiegła wieść o śmierci Tiny Turner. Smutną informację przekazał w mediach społecznościowych Peter Lindbergh. Jedna z najwybitniejszych wokalistek XX wieku przez długie lata zmagała się z poważnymi chorobami. Piosenkarka już przed laty cierpiała na niewydolność nerek. Przeszła nawet przeszczep narządu, który zdecydował się oddać jej drugi mąż, Erwin Bach. W 2013 roku gwiazda doznała udaru. Walczyła również z rakiem jelita grubego.
Marek Sierocki jako dziennikarz muzyczny wie niemal wszystko na temat Tiny Turner. Właśnie dlatego reporterzy Plotka poprosili go o podzielenie się najpiękniejszymi wspomnieniami o wokalistce, która należała do grona jego ulubienic. Wyznał, że po raz pierwszy miał przyjemność uczestniczyć w jej koncercie w 1981 roku na warszawskim Torwarze. W tamtym czasie występy amerykańskiej piosenkarki nie gromadziły jeszcze tak dużej widowni, jak miało to miejsce później.
"Niesamowity smutek zapanował w moim sercu, bo to była jedna z moich najbardziej ulubionych artystek. Poznałem jej muzykę w latach 70. Wtedy, kiedy już kończyła pracę ze swoim mężem, Ike'em. Byłem na jej koncercie w Polsce późną jesienią roku '81, na Torwarze. Było niewiele osób. Wtedy Tina Turner była w takim dołku artystycznym, ale ja ten koncert wspominam jako jeden z najlepszych, na jakim byłem. Jej śpiew, to jak występowała, urzekło mnie niesamowicie. Potem niesamowicie przeżywałem jej come back, gdy wróciła na listy przebojów z piosenką "Private Dancer"" - opowiadał Marek Sierocki w rozmowie z Plotkiem.
Tina Turner w latach 80. osiągnęła szczyt swojej kariery. Piosenki takie jak: "What's Love Got To Do With It", "Private Dancer", "We Don't Need Another Hero", "The Best" czy "Tonight" do dziś zna cały świat. Marek Sierocki po raz kolejny na własne oczy zobaczył wokalistkę na scenie, gdy przyjechała do Polski i dała koncert na Stadionie Gwardii w Warszawie. Na tym się jednak nie skończyło, bowiem w 2000 roku współpracował z ekipą Tiny Turner podczas koncertu w Sopocie.
"Druga połowa lat 80. to był okres jej niesamowitych sukcesów. Byłem na jej koncercie na Stadionie Gwardii, wtedy nawet udało nam się nagrać z nią kilka słów do "Teleexpressu". No i miałem wielką przyjemność pracować z nią w roku 2000, przy okazji jej koncertu, który był prologiem do Festiwalu w Sopocie. Byłem wtedy dyrektorem artystycznym tego festiwalu i to była niesamowita przyjemność - praca z jej ekipą. Myśmy ten koncert transmitowali. To był jeden z ostatnich, wielkich koncertów Tiny Turner" - wspominał Marek Sierocki w wywiadzie dla Plotka.
W 1999 roku do sprzedaży trafił ostatni album Tiny Turner. Znalazły się na nim takie utwory jak "Don't Leave Me This Way" czy "Twenty Four Seven". W późniejszym czasie piosenkarka wydawała jeszcze płyty koncertowe oraz kompilacje największych przebojów. Zdaniem Marka Sierockiego, legenda muzyki rozrywkowej mogła znacznie dłużej kontynuować karierę sceniczną. Niestety na przeszkodzie stanęły problemy zdrowotne oraz niełatwe koleje życia.
"Uważam, że za wcześnie wycofała się z rynku muzycznego, ale to był jej wybór i to był taki wybór, na który ona zasłużyła. Nagrała tyle fantastycznych rzeczy, że mogła odejść wtedy, kiedy ona chciała. To jest też kobieta, która sporo przeszła w życiu. Zwłaszcza w tej pierwszej fazie swojego dorosłego życia z mężem Ike'em Turnerem, który, krótko mówiąc, nie był najlepszym mężem (...). Powiem szczerze, niesamowicie mnie to zasmuciło" - przekonywał Marek Sierocki w wywiadzie dla Plotka.
Zobacz też:
Życie jej nie oszczędzało. Tina Turner od lat zmagała się z poważnymi chorobami
Tina Turner. Majątek i sławę przepowiedziała jej wróżka
Rosyjski jeniec ujawnia prawdę o armii. "Wyszło 30 ludzi, a wraca dwóch"