To była miłość od pierwszego wejrzenia. Trzy miesiące później była w ciąży
Agnieszka Pilaszewska, której ogromną popularność przyniosły role Aliny Krawczyk w „Miodowych latach” i Jadwigi Górki w „Barwach szczęścia”, od ponad 30 lat zajmuje się scenariuszopisarstwem. „To mój drugi zawód” - mówi i dodaje, że zawdzięcza mu nie tylko poczucie spełnienia, ale też... męża i córkę. Od scenariusza zaczął się bowiem jej związek z Maciejem Maciejewskim, któremu niespełna rok po pierwszej randce urodziła córkę.
Wiosną ubiegłego roku minęło dokładnie 30 lat od dnia, kiedy Agnieszka Pilaszewska skończyła pracę nad swoim pierwszym scenariuszem i poprosiła reżysera Filipa Zybera, z którym się przyjaźniła, by szczerze ocenił jej dzieło.
"Skierował mnie do swojego kolegi, scenarzysty Macieja Maciejewskiego" - wspomina w rozmowie z "Panią".
Był początek maja 1993 roku, kiedy Agnieszka Pilaszewska umówiła się z cenionym już wtedy scenarzystą w jednej z knajpek na warszawskiej Starówce. Na spotkanie z nim przyjechała prosto z planu filmu "Pożegnanie z Marią", do którego scenariusz napisał... właśnie on. Maciej Maciejewski - były dziennikarz na stałe wówczas mieszkający i pracujący w Łodzi - zawitał akurat do stolicy w sprawie swego nowego filmu. Zatrzymał się w hotelu, miał wolny wieczór.
Kilka dni wcześniej Filip Zyber zadzwonił do niego z prośbą, aby porozmawiał z 28-letnią wówczas Agnieszką o pisaniu scenariuszy, a on uznał, że miło będzie poznać osobiście kogoś, kogo do tej pory znał jedynie z ekranu.
"Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że to będzie ojciec moich dzieci" - powiedziała aktorka w wywiadzie dla "Pani", wspominając dzień, kiedy po raz pierwszy spojrzała w oczy swemu przyszłemu mężowi.
O tym, że to "ten jedyny" wiedziała po prostu od razu. "Była z nami moja ukochana jamniczka, która nie znosiła obcych. Tymczasem Maćkowi od razu wskoczyła na kolana" - wyznała w wywiadzie dla "Pani".
Agnieszka Pilaszewska nie pamięta, o czym przez cały wieczór i niemal całą noc rozmawiała ze swym nowym znajomym, siedząc w jego towarzystwie najpierw przy kawiarnianym stoliku, a potem w jej samochodzie - wysłużonym maluchu, który dostała "po rodzicach" na zakończenie studiów. Nigdy jednak nie zapomni, jak ogromne wrażenie zrobił na niej Maciej.
"Trzy miesiące później okazało się, że jestem w ciąży" - wyznała "Pani".
Decyzję, że spędzą razem resztę życia, podjęli bez chwili zastanowienia już podczas drugiej randki. Nie mogli się jej doczekać, ale obowiązki zawodowe nie pozwoliły scenarzyście zjawić się w Warszawie wcześniej niż dopiero miesiąc po pierwszym spotkaniu, a Agnieszka była zbyt zajęta pracą w teatrze, by choćby na kilka godzin wyskoczyć do Łodzi. W końcu Maciej Maciejewski przyjechał do stolicy i został na zawsze.
"Zakochałem się z Agnieszce od pierwszego wejrzenia. Zachwyciła mnie urodą, inteligencją i osobowością" - mówił "Rewii", dodając, że wciąż podziwia ukochaną za jej ognisty temperament, cudowne poczucie humoru i dystans do świata.
Wkrótce po urodzeniu Kornelii Agnieszka Pilaszewska dostała główną rolę w serialu "Miodowe lata" i postanowiła zrezygnować z pisania, choć mąż przekonywał ją, że w ich domu jest miejsce dla dwojga scenarzystów.
"Nie chciałam wchodzić na jego podwórko, a poza tym pomyślałam, że jednak spróbuję zrobić karierę jako aktorka" - mówiła "Pani".
Gdy w 2003 roku dowiedziała się, że postanowiono zastąpić ją w "Miodowych latach" żoną jej serialowego partnera, zdecydowała się na pewien czas wycofać z zawodu. Uznała, że powinna więcej czasu poświęcać córce.
"Kiedy Kornelia była mała, miałam problem, jak wytłumaczyć jej, że muszę wyjść do pracy właśnie wtedy, gdy ona ma ochotę na zabawę czy rozmowę ze mną" - wyznała w wywiadzie dla "Gali".
Pewnego dnia doszła do wniosku, że nie bardzo ma co ma ze sobą zrobić, a bezczynne siedzenie w domu ją nudzi. Cieszyła się, że nie musi spędzać na planie serialu całych dni, a z drugiej strony tęskniła za pracą. Mąż namówił ją, by wróciła do pisania i pomysły, których miała pełną głowę, przelała na papier.
Od tamtej pory przynajmniej kilka godzin dziennie aktorka-scenarzystka spędza przy kuchennym stole przed stojącym na nim laptopem. "Mamy dwupoziomowe mieszkanie, ja piszę na dole w kuchni, Maciejewski na górze w gabinecie, który wyremontowałam mu kiedyś w prezencie na urodziny" - zdradziła aktorka "Gali".
"Cały czas jesteśmy w domu razem i razem sobie... dziczejemy" - dodała.
Do niedawna, kiedy tylko przychodziła wiosna, aktorka i jej mąż przenosili się do niewielkiego domu stojącego nad Wisłą niedaleko Kazimierza Wielkiego. Uciekali z Warszawy, by pisać scenariusze i książki z dala od wielkomiejskiego zgiełku, a przy okazji cieszyć się świeżym powietrzem, zielenią nadwiślańskich łąk, śpiewem ptaków i zapachem okolicznych lasów. Niestety, w 2020 roku zmuszeni byli sprzedać ukochaną posiadłość w związku z kryzysem, który nadszedł, a którego konsekwencją było bezrobocie.
"(...) Likwidujemy dom na wsi i 20 lat życia! Mamy na to 24 godziny. Nie jest dobrze..." - napisała aktorka na Instagramie.
Agnieszka Pilaszewska zawsze z dumą opowiada o mężczyźnie swojego życia. W wywiadach nazywa go "swoim Maciejewskim", bo określenie "mąż" wydaje się jej zbyt sztywne. Twierdzi, że ukochany imponuje jej ogromną wiedzą, wyobraźnią i dobrocią. Te jego cechy od lat ułatwiają jej, jak powiedziała niedawno, bycie absolutnie monogamiczną. On też nie wyobraża sobie życia bez niej.
"Jest ufna jak dziecko, cierpi, gdy dzieją się rzeczy złe, nigdy nie histeryzuje, ale potrafi wybuchnąć" - mówił o żonie w rozmowie z "Panią".
"Mam wielkie szczęście, że ją spotkałem" - dodał.
Córka Agnieszki i Macieja - Kornelia Maciejewska - poszła w ślady swej sławnej mamy i dziś jest uważana za jedną z najzdolniejszych polskich aktorek młodego pokolenia. Tylko w 2023 roku zagrała spore role w pięciu produkcjach, m.in. w głośnym serialu "Polowanie na ćmy".
Zobacz też:
Agnieszka Pilaszewska już tak nie wygląda. Przeszła metamorfozę