To dlatego królowa Elżbieta żyje tak długo? Nie tylko dieta...
Mięso z rusztu, pieczone ziemniaki i torty? Nic z tych rzeczy. Na przyjęciach królowa Elżbieta (92 l.) skubnie tylko co nieco. Jak wróbelek. Jej dieta jest zupełnie inna. Czy to sekret długowieczności?
Dzień zaczyna od herbatki Earl Grey i tostów z marmoladą (na ich skrawki dybią pieski królowej). Kiedyś jadła pełne angielskie śniadanie z jajkiem i bekonem, ale to bardzo dawne czasy. Od wielu lat poprzestaje na owsiance, płatkach zbożowych z mlekiem (uwielbia płatki kukurydziane Special K) i miseczce owoców. Od czasu do czasu prosi o jajecznicę albo plasterek wędzonego łososia.
Wiemy to wszystko dzięki reporterowi gazety Daily Mail, który zatrudnił się w 2003 r. jako służący w pałacu Buckingham. To duże śniadanie królowa je regularnie o ósmej rano i tak posilona przystępuje do dnia pełnego obowiązków - wizyt, rozmów i lektury rządowych dokumentów oraz ustaw parlamentu, które wymagają jej podpisu.
Około pierwszej nadchodzi czas na lunch. Monarchini z reguły jada rybę lub chude mięso (chętnie grillowanego kurczaka) ze świeżymi warzywami (najchętniej marchewką w każdej postaci, pokrojoną na równiutkie kawałeczki albo szpinakiem) lub zieloną sałatą.
Kiedy przebywa u siebie w pałacu, pora obiadu to jej chwila wytchnienia. Zwykle je posiłki sama, w towarzystwie swoich ukochanych piesków. Nawet zdyscyplinowana królowa lubi sobie dogodzić na podwieczorek - zjada wtedy kanapki (z ogórkiem i tuńczykiem oraz jajkiem i majonezem albo z szynką i musztardą), a na deser maślane bułeczki z bitą śmietaną.
Jej jadłospis na kolację zależy trochę od tego, w której ze swoich posiadłości akurat przebywa. W Windsorze zajada się wołowiną, w Sandringham bażantami, a w Balmoral prosi o świeżo złowionego szkockiego łososia (oczywiście niehodowlanego). Od czasu do czasu zamawia sobie także baraninę. Trzyma się jednej zasady: mięso musi być chude i dobrze wypieczone, żadnych krwistych befsztyków.
Deser po kolacji jest skromny. Czasem nie może się opanować i skubnie ciemnej czekolady. Jak widać dewizą sędziwej brytyjskiej monarchini, która niedawno skończyła 92 lata, jest eliminacja tłuszczów i (częściowa) węglowodanów, połączona z ostrożnymi porcjami najlepszego białka z ryb i głównie białego mięsa oraz solidnej porcji warzyw i owoców (uwielbia truskawki i gruszki).
Wielu najlepszych dietetyków mogłoby tylko pokiwać na to ze zrozumieniem głowami. Zapewne długowieczność królowej można tłumaczyć nie tylko bardzo rozsądną dietą i rodzinnymi tendencjami genetycznymi (jej matka, także Elżbieta zmarła w 2002 r. w wieku niemal 102 lat).
Są też inne, mniej oficjalne teorie, szeptane pół żartem pół serio. Matka obecnej królowej słynęła z uwielbienia do hazardu i skłonności do spożywania sporej ilości "czegoś mocniejszego". Także obecna królowa nie jest pod tym względem mniszką, co nie oznacza, że nadużywa alkoholu.
Wiemy, że przed lunchem Elżbieta II pije regularnie szklaneczkę dżinu z Dubonnetem i plasterkiem cytryny. Uwielbia także szampana. Być może żyje tak długo, także dlatego, że potrafi się rozprężyć, zachowując dystans do swoich problemów rodzinnych!
***
Zobacz więcej materiałów: