To koniec Hanny Lis?
Zawieszonej dziennikarce grozi utrata pracy w telewizji publicznej. "Zanosi się na to, że Hanna Lis będzie miała w najbliższym czasie sporo wolnego czasu" - pisze jeden z dzienników.
Prezenterka "Wiadomości" została zawieszona we wtorek. W głównym wydaniu "Wiadomości" Lis miała przeczytać informację, iż szefowa Instytutu Spraw Publicznych, który przygotował ranking, startuje do Parlamentu Europejskiego z list PO.
Tego prezenterka nie zrobiła. Lis uznała, że dopisane (twierdzi, że bez jej zgody) zdanie nie jest informacją, a komentarzem, zawierającym sugestię: badanie było przeprowadzone nierzetelnie, ponieważ Instytutem kieruje kandydatka Platformy Obywatelskiej.
"Fakt" twierdzi, że to koniec kariery Hanny i władze publicznej robią wszystko, by zawieszona dziennikarka nie pojawiła się już w "Wiadomościach".
"Telewizja zaoszczędzi miesięcznie 60 tysięcy" - dodaje. Koledzy Hanny po fachu uważają, że Lis nie ma czego szukać u konkurencji.
"Z Hanką jest ten kłopot, że jej wszystkie rozstania odbyły się w mało przyjacielskiej atmosferze. Wątpię, żeby w Polsacie lub TVN znalazło się dla niej miejsce. Ona bardzo zraziła do siebie ludzi" - mówi wysoko postawiona osoba z Polsatu w rozmowie z dziennikiem.
"Jeśli zniknie z wizji, nic się złego nie stanie. Nie ucierpi na tym ani polskie dziennikarstwo, ani program, który prowadzi. Życie nie lubi pustki. Nie zapominajmy, że nie ma ludzi niezastąpionych" - dodaje pracownik TVP.
Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej", uważa natomiast, że Lis złamała podstawową zasadę dziennikarską - bezstronność.
"W przypadku państwa Lisów mamy do czynienia z dziennikarzami o bardzo wyraźnych poglądach politycznych. Oczywiście dziennikarz może mieć swoje opinie, ale musi liczyć się z tym, że w tym zawodzie jednak musi pozostać bezstronny. A państwo Lisowie są obciążeni jako osoby prowadzące politykę" - pisze na łamach "Dziennika".
"Kolejnym problemem jest rola prezentera. Czy prezenter nadal jest dziennikarzem?" - zastanawia się Sakiewicz. "Jeżeli tak, to powinien mieć prawo do nieautoryzowanej wypowiedzi, z którą się nie zgadza. Natomiast jeśli pozostaje prezenterem i jego zadaniem jest odczytywanie podanych informacji, to robiąc inaczej, nie wywiązuje się ze swoich obowiązków".