To ona była „Anną Marią” z utworu Krajewskiego. Artysta zdradził prawdę po latach
Romantyczna ballada o Annie Marii, która „smutną ma twarz”, pochodzi z trzeciego albumu Czerwonych Gitar, wydanego w 1968 roku. Błyskawicznie stała się wielkim przebojem. Na temat tożsamości bohaterki utworu przez lata krążyły legendy. W końcu milczenie na ten temat przerwał Seweryn Krajewski (77 l.)
Utwór Czerwonych Gitar „Anna Maria” (sprawdź!), ze słowami Krzysztofa Dzikowskiego, śpiewany łagodnym głosem Seweryna Krajewskiego, opowiada o niespełnionej miłości. Bohaterka piosenki została przedstawiona jako smutna, niedostępna piękność, która „wciąż patrzy w dal”.
Pytani o jej tożsamość muzycy zespołu Czerwone Gitary nie odpowiadali, a ciekawość fanów rosła.
Dla wszystkich było jasne, że tekst piosenki musiał być, przynajmniej w pewnym stopniu, inspirowany rzeczywistymi wydarzeniami.
Wykonawca ballady, Seweryn Krajewski, był wtedy wielką gwiazdą. Podkochiwały się w nim tłumy fanek z Polski i nie tylko. Jak po latach wyznała Maryla Rodowicz, wpadł w oko także Helenie Vondráčkovaej, która męczyła przyjaciółkę naleganiami, by ta ich sobie przedstawiła.
Wszędzie, gdzie pojawiał się Krajewski, otaczały go grupy zauroczonych fanek. Trudno było uwierzyć, że kiedykolwiek spotkał kobietę, która, jak „Anna Maria”, nie zwróciła na niego uwagi.
Sam Krajewski konsekwentnie milczał na ten temat, pogłębiając tym samym aurę tajemniczości, otaczającą bohaterkę utworu. Prawdę wyjawił dopiero 30 lat później. Jak wyznał w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim", rację mieli fani, doszukujący się w melancholijnej balladzie wątków osobistych:
„Utwór ten miał dla mnie szczególne znaczenie, chociaż nie o wszystkim chciałbym mówić, nawet dzisiaj. Jest pewna sfera wspomnień, która powinna zostać bardzo prywatna. Jasne, że chodziło o dziewczynę, która musiała wyjechać z Polski już na zawsze. I dla niej i dla mnie był to wówczas dramat. To była pierwsza miłość, piękna, czysta, niepowtarzalna”.
Z czasem wyjechał także Krajewski. I też już nie wrócił, przynajmniej do tej pory.
12 lat temu udał się za ocean na zaproszenie mieszkającej w New Jersey Heleny Giersz. Początkowo wydawało się, że jedzie tylko w odwiedziny, jednak na miejscu przyjaciółka przekonała go, że tylko ona potrafi stworzyć mu warunki godne prawdziwego artysty.
W Clifton w New Jersey wybudowała nowy dom, którego ogromna część została przeznaczona na studio nagraniowe dla Krajewskiego. Muzyk dał się przekonać, że nigdzie mu nie będzie tak dobrze, jak tam. Od tamtej pory fani mogą podglądać jego życie jedynie za pośrednictwem oficjalnej strony Fundacji Seweryna Krajewskiego, jednak od stycznia tego roku nie zamieścił tam żadnych nowych zdjęć.
Zobacz też:
Krajewski porzucił żonę i ojczyznę. Nowa ukochana wybudowała dla niego dom, ale się nie rozwiodła
Dla kochanki porzucił żonę i wyjechał z kraju. Okazało się, że ta ma... męża
Historia jednej piosenki. Tak Osiecka z Krajewskim stworzyli piękny utwór "Uciekaj moje serce"