To ona pojedzie na Eurowizję. Wygrała ze Steczkowską jednym głosem [POMPONIK EXCLUSIVE]
To na tę informację czekaliśmy od dawna. Wiadomo już, że podczas 68. Konkursu Piosenki Eurowizji Polskę reprezentować będzie Luna. Młoda wokalistka może pochwalić się nie lada sukcesem, pokonała bowiem prawdziwe estradowe wyjadaczki, jak chociażby Nataszę Urbańską czy Justynę Steczkowską. Tą ostatnią pokonała zaledwie jednym punktem.
W tym roku bój o to, kto będzie reprezentował Polskę na Eurowizji był wyjątkowo zacięty. Na wyjazd do Szwecji szykowały się już między innymi Justyna Steczkowska, Natasza Urbańska czy Krystyna Prońko. Konkurencja była ogromna, napłynęło niemal 200 zgłoszeń. Ostatecznie w prestiżowym wydarzeniu muzycznym nasz kraj zaprezentuje Luna (posłuchaj). W rozmowie z Pomponikiem młoda wokalistka zdradziła, jakie emocje jej teraz towarzyszą.
Naszą reprezentantką na Eurowizji 2024 w szwedzkim Malmo będzie Luna. Aleksandra Wielgomas, bo to właśnie takie dane widnieją w dowodzie młodej wokalistki, przyszła na świat w 1999 roku w Warszawie. Muzyka towarzyszyła jej od zawsze, śpiewać zaczęła jeszcze w dziecięcym chórze Artos. Luna ma wykształcenie kierunkowe, jest absolwentką Państwowej Szkoły Muzycznej im. Tadeusza Bairda w Grodzisku Mazowieckim.
O tym, że to właśnie Luna za trzy miesiące zaśpiewa w Szwecji, poinformowano w poniedziałkowym wydaniu "Pytania na śniadanie". Najpierw wyemitowano krótki materiał sprzed kilku dni, w którym telewidzowie mogli zobaczyć reakcję Luny na te radosne wieści, a potem na ekranie ponownie zawitało studio "PnŚ", gdzie wokalistkę powitali Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz.
Artystka od początku nie kryła emocji.
"Aż brak mi słów. Jestem bardzo nadal zaskoczona i jestem po prostu przeszczęśliwa. To jest takie szczęście, którego nie jestem w stanie opisać. (...) Mam nadzieję, że jak najlepiej będę reprezentować nasz kraj. Na pewno tak będzie!" - mówiła Luna w rozmowie z Pomponikiem.
Wokalistka o swoim wielkim sukcesie dowiedziała się kilka dni temu. Musiała jednak zaczekać z ogłoszeniem radosnych wieści całemu światu aż do poniedziałku. Życie z takim sekretem nie było łatwe. Piosenkarka wyznała, że dla zabicia czasu układała puzzle.
Wokalistka może w każdej chwili liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół. To właśnie mama dowiedziała się o wszystkim jako pierwsza.
"Nie powiedziałam mojej mamie, że tak, mamo, jadę na Eurowizję, wygrałam. Tylko powiedziałam, mamo, jestem tak szczęśliwa, jak nigdy nie byłam. I powiedziałam, oglądaj jutro "Pytanie na śniadanie". I to było moja odpowiedź i ona bardzo się wzruszyła po prostu. (...) No i powiedziała, że jest bardzo ze mnie dumna. (...) Moi przyjaciele się też dowiedzieli i bardzo mnie też wspierają" - mówiła.
Do 68. finału Konkursu Piosenki Eurowizji zostały już zaledwie trzy miesiące. Przed Luną jeszcze ogrom przygotowań, nad czym zamierza teraz pracować?
"Przede wszystkim nad występem. Jak najlepiej chciałabym dopracować show. Będę pracowała nad ruchem, nad tym, żeby wizualnie to świetnie wyglądało. Oczywiście też, żeby świetnie zaśpiewać, bo to też jest podstawa. Więc chciałabym, no oczywiście będę tutaj na wszystkich polach się rozwijać i dopracowywać ten występ razem z całą ekipą. Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć naprawdę świetny performance, podczas którego też moja piosenka będzie mogła jeszcze lepiej rozbrzmieć na tej scenie" - wyznała.
Przygotowania do Eurowizji są dla Luny wyjątkowo ekscytującym doświadczeniem. Artystka podkreśla, że muzyka jest całym jej życiem, nie potrzebuje więc odpoczynku.
"To będzie wspaniały czas po prostu takiej też wspólnej pracy, bo to nie będzie tylko mój występ, tylko wiele wspaniałych osób będzie zaangażowanych w ten proces. To będzie niesamowita przygoda też. Możliwość występów za granicą, bo nie tylko sam ten jeden występ, ale też przed będziemy trochę prezentować tę piosenkę różnym zagranicznym panom. Także jestem absolutnie podekscytowana" - powiedziała.
Artystka zaśpiewa w szwedzkim Malmo utwór "The Tower" (posłuchaj).
"Chciałabym zbudować wieżę do samego nieba, jak największą, do zwycięstwa po prostu. To, co chciałabym przekazać tą piosenką, to jest taka siła i inspiracja do tego, żeby walczyć o siebie, żeby walczyć o swoje marzenia, o swoją rzeczywistość i o swoje szczęście, bo to od nas tak naprawdę zależy, jak wygląda nasza rzeczywistość, jak nasze życie wygląda i do tego chciałabym zejść. Chciałabym jak najwięcej właśnie tej siły i sprawczości przekazać, ale i też takiej światłości, jasności" - wyznała Pomponikowi.
Artystka nie chce na razie wyjawiać szczegółów dotyczących show, jakie przygotowuje na Eurowizję. Chciałaby na pewno dodać element tytułowej wieży
"Będzie też dużo ruchu, ale chciałabym, żeby to nie był taki typowy taniec, typowy jakiś układ choreograficzny do mojej piosenki, tylko żeby ten ruch był trochę przedłużeniem tego, o czym jest ta piosenka, takiej siłą odzwierciedleniem emocji. Więc żeby to było coś nie do końca tak standardowego" - dodała.
Dużo mówiło się także o tym, w jaki sposób zostanie wybrany reprezentant Polski na Eurowizję 2024. W tym roku zorganizowano bowiem wewnętrzne preselekcje, zatem ostateczny wybór należał do jury.
"No ja troszeczkę ubolewam też nad tym, że nie było takich otwartych preselekcji, bo ja bardzo chciałam zaprezentować się z moim utworem na żywo i po prostu chciałam, żeby też więcej osób w Polsce miało okazję mnie poznać, bo też moja piosenka The Tower jest zdecydowanie bardziej mainstreamowa, jest to troszeczkę inna stylistyka niż moje dotychczasowe utwory, dlatego bardzo chciałam się zaprezentować na żywo i też myślę, że to by jeszcze był fajniejszy dla nas po prostu czas i przygoda dla wszystkich artystów, żeby stanąć obok też na scenie, móc wystąpić, po prostu zaprezentować to na żywo i na pewno dla fanów Eurowizji to by było lepsze po prostu i ciekawsze, ale no..." - podsumowała.
Reprezentantka Polski na Eurowizję planuje poważne życiowe zmiany. Na ten moment skupia się wprawdzie na przygotowaniach do wydarzenia, ale po wszystkim zamierza powrócić do... procesu zmiany imienia. W jej dowodzie widnieje bowiem aktualnie Aleksandra Wielgomas, natomiast wiele wskazuje na to, że te dane niedługo się zmienią. Skąd taka decyzja?
"W moim przypadku wynika to z tego, że ja po prostu posługuję się tym, posługuję się imieniem, pseudonimem artystycznym Luna i to jest po prostu spójne ze mną. Wszyscy zwracają się do mnie Luna, nie zwracają się do mnie w moim imieniu, które zostało mi nadane, więc z tego powodu po prostu się bardzo utożsamiam z tym imieniem no i jest to spójne po prostu z moim wizerunkiem artystycznym i też z moją pracą, więc to jest gdzieś tam moje uzasadnienie" - podkreśliła.
Eurowizja to wydarzenie, które za każdym razem wzbudza wiele emocji. Za każdym razem wybór reprezentanta Polski wiąże się z mnóstwem komentarzy, nie tylko tych przychylnych. Czasem zdarzają się naprawdę mocne i zupełnie niepotrzebne słowa.
"Jest mi trochę przykro, muszę przyznać, kiedy pojawia się hejt, który jest po prostu hejtem dla samego hejtu, który polega na tym, że no ty nie, bo nie jesteś kimś innym. To jakby nic nie wnosi, bo konstruktywna krytyka bardzo chętnie ją przyjmuje i na takie komentarze też jestem nastawiona i czekam na nie. No natomiast takie negatywne komentarze po prostu dla samego hejtu, no wiadomo, że nie sprawiają, że czuję się jakoś lepiej. (...) Liczę na to, że mimo wszystko pojawi się takie wsparcie i ja staram się po prostu patrzeć na te pozytywne komentarze, na to wsparcie, które otrzymuję i to mi daje siłę do dalszego działania. A ja po prostu zrobię wszystko, żeby ten występ był naprawdę świetny i nawet może jak komuś się nie podobała piosenka, może nawet stwierdzi, że jest ok" - podsumowała Luna w rozmowie z Pomponikiem.
Zobacz też:
Luna o lunatykowaniu, światowych sukcesach, chłopaku i odrzuceniu przez grupę