"To przypomina mi bolszewizm". Jarosław Kret dalej bojkotuje TVP!
Jarosław Kret (53 l.) podobnie jak Maciej Orłoś (56 l.), nie może pogodzić się ze zmianami, które zaszły w TVP. Dziennikarz dalej przeżywa swoje zwolnienie z publicznej telewizji.
Niedługo minie rok od zakończenia współpracy Jarka z TVP. To właśnie tam poznał swoją miłość - Beatę Tadlę (41 l.). Mimo to prezenter nie przejawia żadnych ciepłych uczuć w stosunku do byłego miejsca pracy.
W wielokrotnie udzielanych wywiadach nie przebierał w słowach i mocno krytykował "dobra zmianę", która zaszła w tej stacji.
"To, czego się dopuszczono wobec mnie, a także wobec innych zwolnionych z TVP, przypomina mi bolszewizm" - powiedział ostro w obszernym wywiadzie zamieszczonym na stronie "Gazety Wyborczej".
O swoim zwolnieniu Kret dowiedział się od koleżanki. Powiedziała mu, że nie widnieje on w grafiku pracy na następne tygodnie, którego nawet nie otrzymał. Sam dyrektor, jak zaznacza Jarosław, nie miał czasu o tym powiadomić najbardziej zainteresowanego.
Nic dziwnego, że dziennikarz tak przeżywa w dalszym ciągu, to jak został potraktowany przez telewizję, z którą był związany od 1994 roku. Wtedy właśnie zadebiutował jako prezenter i reporter "Teleexpressu".
Tym razem wyraził swoje zdanie w wywiadzie dla gazety "Fakt". Jego słowa obrazują to, jak głęboką urazę musi żywić prezenter do byłego pracodawcy.
"Jeżeli ktoś włącza przy mnie TVP i ma ochotę ją oglądać, to ja wychodzę. Pozostaje niesmak i w moim domu tej stacji się nie ogląda. Na szczęście pojawił się program TVN-u ‘Agent Gwiazdy’ i pozwolił mi zmyć ten pył radioaktywny, który nosiłem na sobie po ostatnich miesiącach pracy w TVP. One skaziły mnie naprawdę".
Kret nie jest jedynym, który nie zaprzestaje komentowania serii zwolnień na ul. Woroniczej. Jego ukochana Beata Tadla, czy właśnie Maciej Orłoś też nie kryją swojego oburzenia nową polityką stacji.