To straszne, co ludzie zrobili wnuczce Millera!
Monika Miller udzieliła kolejnego wywiadu, w którym opowiedziała m.in. o tym, jak Polacy reagują na jej dość osobliwy wygląd. Jej wyznanie przeraża!
Kilka miesięcy temu były premier Leszek Miller pochwalił się na Twitterze zdjęciem swojej wnuczki Moniki i się zaczęło.
Dziewczyna przykuła uwagę mediów swoich dość oryginalnym wyglądem. Millerówna jest bowiem ogromną fanką tatuaży i piercingu.
Szybko odkryto jej Instagram, a później zainteresowały się nią śniadaniówki, zapraszając ją na swe kanapy.
Dziś wnuczka byłego premiera udziela wywiadu za wywiadem, gra w teledyskach i widać, że ma spore parcie na szkło.
Ostatnio znów zdobyła się na szczere wyznanie. W rozmowie z Michałem Misiorkiem z Plejady opowiedziała, jak rodacy reagują na jej widok. Wspomniała też czasy szkoły, które nie należały do najprzyjemniejszych.
"Żartowano ze mnie, a ja nie rozumiałam, o co chodzi. Co chwile słyszałam coś o lewicy. Poza tym, śmiano się, że jestem gruba, brzydka i mam wysokie czoło. Miałam przez to bardzo niskie poczucie własnej wartości. Nauczyciele zwracali na mnie uwagę bardziej niż na innych uczniów. Jeśli ktoś nie lubił mojego dziadka lub miał inne poglądy polityczne niż on, dawał mi to bardzo odczuć podczas lekcji. To nie jest okres, który dobrze wspominam" - wyznała Millerówna.
Słynna wnuczka podkreśliła, że należy do osób bardzo wrażliwych i słowa krytyki ciężko znosi. Przypłaciła to depresją oraz bulimią. Na szczęście jakiś czas temu uporała się z problemami...
"W pewnym momencie się załamałam. Długo miałam poważne problemy i tak naprawdę wyszłam z nich dopiero rok temu. To była masakra! Miałam sporo kompleksów, byłam w wieku dojrzewania i było mi trudno. Poza tym, to nie były tylko niemiłe komentarze. Kiedyś zostałam zwyzywana, opluta, pobita i obrzucona kamieniami. Co prawda nic mi się nie stało, ale nie było to przyjemne" - dodała.