Reklama
Reklama

Tokio 2020. Polskie wioślarki wróciły do kraju. Na lotnisku czekali partnerzy i partnerka

Zdobywczynie srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, który tchnął nadzieję w serca polskich kibiców, wróciły już do kraju, Na lotnisku czekali na nie ukochani i grono kibiców.

Srebrny medal polskich wioślarek stał się przełomowym dla Polaków momentem Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Odkąd drużyna składająca się z Marii Sajdak, Marty Wieliczko,  Agnieszki Kobus-Zawojskiej i Katarzyny Zillmann zajęła drugie miejsce w wyścigu czwórek podwójnych kobiet, kiepska dotąd passa polskiej reprezentacji odwróciła się. Wzruszone wioślarki dziękowały przed kamerami  „wszystkim kibicom, mężom, rodzinom, znajomym, którzy dzisiaj wstali… i dziewczynom”. 

Konkretnie chodziło o jedną dziewczynę, ukochaną Katarzyny Zillmann. Jak potem tłumaczyła wioślarka w rozmowie z OKO.press, moment na swój coming out wybrała nieprzypadkowo. Liczyła na to, że Polacy, uradowani srebrnym medalem, wybaczą jej to, że jest osobą homoseksualną: 

Polskie wioślarki wróciły do domu

Reklama

„Srebrne wioślarki” wróciły już do Polski. Wymęczone 11 godzinami lotu, padły w objęcia czekających na warszawskim lotnisku najbliższych. Jak ujawniła Agnieszka Kobus-Zawojska, na razie przeważają marzenia, by odpocząć po tym całym szaleństwie:

Na Katarzynę Zillmann czekała jej partnerka Julia Walczak. Podobnie jak inne pary, padły sobie w objęcia. Jak ujawniła Katarzyna, tegoroczne Igrzyska na zawsze pozostaną w jej pamięci: 

***

W Tokio nie można być matką i sportsmenką?

Tajemniczy wielbiciel Anity Włodarczyk zaliczył wpadkę

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Zillmann | Tokio 2020 | Igrzyska Olimpijskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy