Tomasz Kalita: skąd wzięła się jego choroba?
Zmagający się z glejakiem Tomasz Kalita (37 l.) w poruszającym wywiadzie zastanawia się, dlaczego ciężka choroba dotknęła właśnie jego...
Były rzecznik SLD ma za sobą operację wycięcia guza mózgu, długi pobyt w szpitalu i chemioterapię. Dlaczego trafiło właśnie na niego?
Na portalu fakt.pl polityk wyznaje, że przed chorobą nie dbał szczególnie o siebie, podczas kampanii prezydenckiej Magdaleny Ogórek niemal bez przerwy rozmawiał przez telefon komórkowy, zapominając o odpoczynku.
Był potwornie zarobiony i zestresowany. Silne bóle głowy składał na karb przemęczenia. Nie sądził wtedy, że może to być pierwszy objaw groźnej choroby. Dopiero atak padaczki, którego dostał podczas wizyty u dentysty (siostry swojej narzeczonej), ujawnił chorobę.
"Są różne teorie. Jedna mówi, że glejak bierze się od stresu" - opowiada w wywiadzie dla portalu fakt.pl Anna Monkos, dziennikarka i narzeczona Tomasza Kality. "Inna z hipotez, poparta badaniami na gryzoniach, że od częstego używania telefonów komórkowych. Mówi się też, że od chemii, jedzenia".
Sam Kalita dodaje, że faktycznie, coś może być na rzeczy...
"Bywało, że odbierałem telefon ze 150 razy dziennie! Słyszałem, że coraz częściej glejak występuje u osób przed czterdziestką. Ale dziękuję Bogu, że dostałem tej padaczki teraz. Inaczej guz tak by sobie rósł i rósł. To szczęście w nieszczęściu" - mówi.
Choć przed Tomkiem jeszcze długie leczenie (m.in. półroczna chemioterapia), chce zmienić swoje życie i nie odkładać już niczego na później. Stąd decyzja o październikowym ślubie i przeprowadzce na wieś, do domku letniskowego rodziców Anny.
"Gdy dowiedzieliśmy się o chorobie, wszystko przyspieszyło. Zdaliśmy sobie sprawę, że wcześniej żyliśmy głównie pracą, przesiadywaliśmy w niej po godzinach, odkładaliśmy życie na potem. Wydawało nam się, że na wszystko mamy czas. A tego czasu nie ma. To złudne" - opowiada Tomasz Kalita.
***
Zobacz więcej materiałów: