Reklama
Reklama

Tomasz Kammel przerywa milczenie po zwolnieniu z "Pytania na śniadanie". Podjął ważną decyzję

Tomasz Kammel, który nieoczekiwanie pożegnał się z pracą w "Pytaniu na śniadanie", postanowił przerwać milczenie i opublikował w mediach społecznościowych obszerny komentarz na temat ostatnich wydarzeń związanych z popularnym porannym pasmem TVP. Doświadczony dziennikarz nie ukrywa, że ma już dosyć czytania o sobie w sieci i kolorowych magazynach.

Telewizja Polska przechodzi wielką metamorfozę

Wielkie zmiany, które od kilku tygodni przeprowadzane są w Telewizji Polskiej wydają się nie mieć końca. Choć początkowo wydawało się, że nowy zarząd TVP rozwiążę umowy jedynie z najbardziej kontrowersyjnymi dziennikarzami serwisów informacyjnych i programów publicystycznych, szybko okazało się, że na Woronicza nikt nie może czuć się bezpieczny.

Duże poruszenie wśród widzów wzbudziły decyzje związane z "Pytaniem na śniadanie". Najpierw z porannym pasmem pożegnała się Ida Nowakowska i Małgorzata Opczowska, a także Małgorzata Tomaszewska.

Reklama

Chwilę później okazało się, że pracę tracą także największe gwiazdy śniadaniówki - Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski. W ciągu kilku dni z "PnŚ" zniknęli niemal wszyscy dotychczasowi prowadzący.

Tomasz Kammel zniknął z "Pytania na śniadanie"

Na tym jednak nie zakończyły się personalne roszady w popularnym programie. Z anteny zniknęła też uwielbiana przez widzów Izabella Krzan i związany z Telewizją Polską od kilkudziesięciu lat Tomasz Kammel.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że słynny dziennikarz był jednym z najlepiej zarabiających pracowników TVP. Jak swego czasu informował "Super Express", 52-latek mógł liczyć na zarobki rzędu 37 tysięcy brutto oraz nawet od 1500 do 2000 złotych brutto za jednorazowe prowadzenie programu.

Nic dziwnego, że były gospodarz "Pytania na śniadanie" poczuł się poruszony decyzją pracodawców. 2 lutego na jego instagramowym profilu pojawił się obszerny wpis, w którym skomentował swoje odejście ze śniadaniówki.

"Prasa kolorowa i internet pełne są informacji o spektakularnych zwolnieniach postaci znanych z ekranu. Słowa "zwolniony", "wyrzucony" odmieniane są przez wszystkie przypadki. Oni piszą, Wy czytacie. (...) Przecież wiadomo - utrata pracy to według badań jedno z najbardziej stresujących doświadczeń" - zaczął swój wpis Tomasz Kammel.

"Ale zatrzymajmy się na chwilę. Mam do Was pytanie. Czy gdy czytacie o znanych osobach zwalnianych z pracy, przychodzi Wam do głowy pytanie «A co ja bym zrobił/zrobiła, gdyby to mnie zwolnili?»" - pyta w swoim wpisie doświadczony dziennikarz.

Tomasz Kammel ma dość czytania na swój temat

Przy okazji były gwiazdor "PnŚ" ostrzegł czytelników, by nie wierzyli we wszystko, co czytają w mediach na temat celebrytów i tym samym nie dali się "zmanipulować".

"Myślę, że w tym co opowiadam jestem całkiem wiarygodny, bo z jednej strony od 27 lat prowadzę dla Was największe telewizyjne programy, a z drugiej strony, regularnie co jakiś czas różne publikatory ogłaszają mój koniec i upadek, zazwyczaj z groteskowych, niemądrych powodów. To są wszystko złe, nacechowane negatywnie informacje (...)" - podsumował dziennikarz.

Na koniec dodał, że sam postanowił wyłączyć powiadomienia wyszukiwarki na nowe wiadomości związane z jego nazwiskiem.

Zobacz też:

Katarzyna Niezgoda przerwała milczenie. To wydarzyło się dzięki Kammelowi

Katarzyna Niezgoda znalazła nową miłość. Była partnerka Tomasza Kammela zdecydowała się na ślub

Ledwie Kammel stracił pracę, a tu o świcie nadeszły takie wieści. To koniec

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: "Pytanie na śniadanie" | Tomasz Kammel | TVP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy