Tomasz Kammel tak szczery jeszcze nie był! "Straciłem w życiu wszystko"
Tomasz Kammel (44 l.) przeżywał trudne chwile, gdy dwukrotnie wylewano go z pracy. Jednak dzięki tego typu doświadczeniom jest on teraz silniejszy i lepiej znosi porażki.
Dziennikarz ma dość długi staż w zawodzie, bo z mediami i Telewizją Publiczną związany jest od 1997 roku.
Był prezenterem "Teleexpressu" oraz prowadzącym wielu różnorodnych programów.
Obecnie święci sukcesy - jest jednym z gospodarzy "Pytania na śniadanie" i "The Voice of Poland".
Jednak nie zawsze jego kariera w telewizji rysowała się tak różowo.
W wywiadzie udzielonym magazynowi "!Viva" Kammel wyjawia, że przez całe życie bał się, że straci wszystko, co jest dla niego najważniejsze.
Te obawy w końcu się ziściły i dwukrotnie wyleciał on z pracy, która stanowiła dla niego cały świat.
Dziennikarz bardzo przeżył zwolnienia z 2007 i 2009 roku.
Były one pokłosiem tzw. afery Kammel Gate. Ujawniono wówczas, że ukochana Kammela, Katarzyna Niezgoda zajmująca stanowisko wiceprezesa w jednym z banków, zlecała organizowanie dobrze płatnych szkoleń firmie, której współudziałowcem był właśnie dziennikarz.
Kammel długo nie mógł pogodzić się z utratą pracy, która wynikła z tej sytuacji.
"To wieczne banie się długo trzymało mnie w garści. Mówiłem sobie: nie chcę się bać (...), że mogę coś stracić, czegoś nie dostanę. No i straciłem w życiu wszystko dwa razy, bo praca była dla mnie absolutnie wszystkim" - mówi.
Musiało minąć trochę czasu, by Kammel pogodził się z takim obrotem spraw i zaczął znów cieszyć się życiem.
Mimo to, że teraz czuje się silniejszy, to nie wie, co zrobiłby, gdyby wyleciał z pracy po raz trzeci.
"Nie wiem, co bym czuł. Nie potrafię powiedzieć. Myślę, że tym razem nie bałbym się" - przypuszcza.
Z kolei ci, którzy zarzucają mu, że w telewizji trzymają go tylko dlatego, że "ma tam plecy", są w błędzie.
Bowiem prezenter zdradza, że wcale nie interesuje go praca po znajomości i o wszystkie swoje posady starał się sam.
"Nigdy nie próbuję wcisnąć się gdzieś na siłę, pokazując, że ja mam tutaj fajnych kolegów na szczycie i oni mi to załatwią. Zawsze chciałem być tam, gdzie mnie nie chcieli, a nie tam, gdzie ktoś mi załatwił robotę" - twierdzi.