Tomasz Komenda przed śmiercią stracił kontakt z rodziną. Byli załamani jego postawą
Tomasz Komenda stał się bohaterem dla wielu rodaków, po tym jak ujawniono, że spędził 18 lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił. Po przerwaniu niesłusznie zarządzonej odsiadki wielu liczyło, że kolejne lata będą dla niego łaskawsze. Niestety, życie prywatne Tomasza Komendy okazało się pełne wzlotów i (głównie) upadków. Właśnie dowiedzieliśmy się, że 46-latek niespodziewanie zmarł.
W środę popołudniu polskimi mediami wstrząsnęła nagła wiadomość o śmierci 46-letniego Tomasz Komendy. Wieści przekazane przez magazyn "Uwaga!" TVN-u były dla wielu sporą niespodzianką, gdyż nie wszyscy wiedzieli o tym, że bohater jednej z najgłośniejszych spraw w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości chorował na raka płuc. Tomasz Komenda opuścił więzienie w marcu 2018 roku, po tym jak Sąd Okręgowy we Wrocławiu warunkowo zwolnił go z odbywania kary, na którą go wcześniej niesłusznie skazano.
Komenda opuścił więzienie po 18 latach odsiadki, a niedługo później został też ostatecznie uniewinniony przez Sąd Najwyższy. Wielu Polaków cieszyło się z tego faktu i dopingowało urodzonego w 1977 roku mężczyznę w jego późniejszej walce o sprawiedliwość. Gdy kilka lat później przyznano mu niemal 13 mln złotych z tytułu odszkodowania i zadośćuczynienia, wydawało się, że przed Tomaszem Komendom najlepszy okres w jego życiu. Początkowe szczęście nie potrwało jednak długo.
Nie jest żadną tajemnicą, że po tak długim okresie spędzonym w więzieniu, niełatwo jest wrócić do zwyczajnego życia na wolności. Do Tomasza Komendy w tym pierwszym okresie wiele osób wyciągnęło jednak pomocną dłoń. Wśród osób szczególnie wspierających niesłusznie skazanego byli choćby bracia Collins, którzy dali mu pracę w swojej fundacji. Komenda miał tam pracować jako konsultant ds. adaptacji społecznej osób niesłusznie skazanych. Nie pracował tam jednak zbyt długo.
W pierwszych latach po uniewinnieniu wydawało się również, że Tomasz Komenda odnalazł szczęście w swoim życiu prywatnym. We wrześniu 2020 roku pojawił się na premierze opartego na jego sprawie filmu "25 lat niewinności", który błyskawicznie urósł do miana jednego z największych hitów współczesnej polskiej kinematografii. W trakcie wydarzenia towarzyszyła mu będąca w ciąży partnerka Anna Walter, a Komenda wykorzystał okazję by się jej wtedy oświadczyć. Niestety, niedługo później między partnerami zaczęło się wyraźnie psuć.
Jak donosiła w marcu zeszłego roku sama zainteresowana, rozstanie z Tomaszem Komendą przebiegło w bardzo dziwnych okolicznościach. Mężczyzna miał po prostu pewnego dnia wyjść z domu i nigdy więcej nie wrócić, zostawiając tym samym Annę Walter z trójką dzieci (w tym jednym wspólnym). Była partnerka twierdziła później, że ojciec jej syna nie pojawił się nawet w szpitalu, do którego chłopiec niedługo później trafił w związku z problemami zdrowotnymi.
Komenda i Walter w kolejnych miesiącach toczyli sądową batalię o wysokość alimentów. Bohater "25 lat niewinności" twierdził, że zasądzona kwota jest zbyt wysoka, jak na jego dochody. Udzielane mediom przez Komendę kontrowersyjne wypowiedzi i doniesienia o jego zachowaniach sprawiły, że z czasem opinia publiczna zaczęła odwracać się od 46-latka. W jednej z ostatnich rozmów udzielonych mediom tak komentował całe to zamieszanie:
"Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle, pod górkę. Niepotrzebnie się zgodziłem na tę wypowiedź dla "Super Expressu". Tyle czasu byłem nieaktywny i nie wiem, co mi teraz odbiło. Boję się, że ludzie będą pluli mi pod nogi, bo bardziej wierzą internetowi niż mnie" - mówił dla "Gazety Wyborczej".
W międzyczasie do mediów zaczęły trafiać informacje, że po otrzymaniu zasądzonych milionów Tomek Komenda zaczął zachowywać się inaczej. Odwrócił się nie tylko od ukochanej, ale też najbliższych członków rodziny. Według informacji podawanych przez brata i matkę niesłusznie skazanego, miał on zacząć otaczać się złymi doradcami i dziwnie zachowywać:
"Jeszcze usłyszymy o Tomku, bo to dopiero początek jego upadku. Gdy się obudzi, będzie sam. Już jest sam, bo wkoło niego pozostali tylko świetni aktorzy, którzy znikną, gdy skończą grać spektakl" - opowiedział Krzysztof Klemański.
Rozżalenia całą sytuację nie kryła też Teresa Klemańska. W październiku 2023 roku kobieta przyznawała wręcz wprost, że dla jej syna "nie ma już nadziei", po tym jak wyprowadził się od niej i zerwał wszelkie kontakty. Od tego czasu o Komendzie było raczej cicho. Nie zabrał głosu nawet po tym, jak po tym jak prokuratura umorzyła śledztwo ws. ewentualnych nadużyć popełnionych przez osoby odpowiedzialne za jego niesłuszne skazanie.
Na ten moment nie znamy bezpośredniej przyczyny śmierci 46-letniego Tomasza Komendy, ale jak informowała wcześniej "Gazeta Wyborcza" chorował na raka płuc. Kolejne szczegóły w tej sprawie będą zapewne wpływać w kolejnych dniach i tygodnia. Bez względu bowiem na późniejsze zawirowania w życiu prywatnym Tomka, dla wielu osób stał się wręcz symbolem walki o sprawiedliwość.
Zobacz też:
Znał Komendę jak mało kto. Przekazał wstrząsające informacje
Nagłe wieści o śmierci 50-letniego aktora wstrząsnęły jego przyjaciółmi