Tomasz Lis dochodzi do siebie!
Tomasz Lis (49 l.) marzył, by przebiec maraton w czasie poniżej trzech godzin. Nie do końca się udało. Trafił do szpitala. Jak się dzisiaj czuje?
Dziennikarz odmawiał sobie wszystkiego. Był na diecie, stronił od używek i intensywnie trenował.
12 kwietnia, biorąc udział w prestiżowym Rotterdam Marathon w Holandii, na dystansie 42 km uzyskał czas 3 godziny, 3 minuty i 40 sekund, zajmując 678. miejsce.
Za nadludzki wysiłek zapłacił wysoką cenę, trafiając do szpitala...
- Poczułem się nie najlepiej, ale błyskawicznie dochodzę do siebie. Lekarze nie pozwalają mi wsiąść do samolotu - napisał na stronie "Newsweeka", usprawiedliwiając odwołanie programu "Tomasz Lis na żywo".
Żona dziennikarza martwi się, że sportowe hobby nadwyręża jego zdrowie. Informator "Super Expressu" twierdzi, że za omdleniem stoi kamica nerkowa, z którą dziennikarz zmaga się od dawna. Poza tym ma problemy z kolanami i ścięgnem Achillesa.
- Kilka tygodni po maratonie zawsze dostaję ostrej infekcji, pewnie z powodu osłabienia organizmu - mówił w jednym z wywiadów. Wyznał także, że mimo wielu prób, nie udało mu się rzucić palenia.
- Nawet jeden papieros jakoś blokuje końcówki naczyń krwionośnych, ale nie można przecież całkowicie ulegać lekarzom.
Życzymy powrotu do zdrowia!