Tomasz Lis komentuje wywiad Jaconia z Kwaśniewskim: "Peron odjechał”
Tomasz Lis (57 l.) postanowił zabrać głos w ogólnonarodowej dyskusji, która rozpętała się po wywiadzie Piotra Jaconia z Aleksandrem Kwaśniewskim. Co ciekawe, bohaterką wywiadu stała się mimowolnie córka byłego prezydenta, Ola Kwaśniewska, która w ogóle nie była obecna przy tej rozmowie. To jednak nie przeszkodziło panom w omówieniu jej poglądów na temat planowania rodziny.
Piotr Jacoń przeprowadził rozmowę z Aleksandrem Kwaśniewskim w niedzielę, 2 lipca. Od tamtej pory minęły dwa dni, a dyskusja na ten temat wydaje się wkraczać w fazę rozwojową.
Dziennikarz, zgodnie z tytułem programu „Bez polityki” gawędził z byłym prezydentem na tematy spoza tego obszaru, a w pewnej chwili Kwaśniewski poczynił osobiste zwierzenie, że marzy o wnukach.
Następne kilka minut upłynęło na dyskusji, czy ma on w ogóle prawo do wyrażania tego rodzaju pragnień w sytuacji, gdy jego córce, Oli Kwaśniewskiej zdarzało się publicznie narzekać na niestosowność zadawania pytań o ewentualne plany powiększenia rodziny.
W obecnej chwili wiele wskazuje na to, że sprawa może zacząć żyć własnym życiem, podobnie jak niedawna afera wokół wypowiedzi Krzysztofa Daukszewicza w „Szkle kontaktowym”. Wielu osobom zresztą trudno się opędzić od porównań. Tweet w tej sprawie zamieścił właśnie Tomasz Lis. Nie odnosząc się do meritum, postanowił skrytykować Jaconia personalnie:
„Czyli redaktor Jacoń nie poprzestał na Daukszewiczu, ale teraz z impetem zaatakował Aleksandra Kwaśniewskiego za to, że ten bezczelnie przyznał, iż chciałby mieć wnuki. Komuś odjechał pociąg, peron i całe linie kolejowe”.
Podczas niedzielnego wywiadu Kwaśniewski próbował przekonywać Jaconia, że miał prawo ujawnić swoje prywatne marzenie, jednak dziennikarz nie odpuszczał:
„Ja w ogóle zastanawiam się, czy tego tematu dotykać. Ten ostatni wywiad Oli jest o "nie-macierzyństwie", o prawie do "nie-macierzyństwa", czyli o tym, że wszyscy wokół pytają: a dlaczego? A kiedy? Dlaczego nie? A kiedy będą dzieci? I teraz pan siada obok mnie i mówi: wnuki to bym chciał. Nie wiem, czy pan w pełni rozumie, bo ona pewnie nie chce słyszeć takich tekstów” - mówił Jacoń.
Pod naporem argumentów Jaconia, przekonującego, że dużo lepiej rozumie córkę Aleksandra Kwaśniewskiego niż on sam, były prezydent uznał, że jedyne, co mu pozostaje to przeprosić Olę i w ogóle wszystkich, którzy mogliby poczuć się dotknięci jego osobistym marzeniem o wnukach.
Następnego dnia Jaconiowi zaświtało, że być może w omawianiu intymnych spraw rodzinnych za plecami samej zainteresowanej, było jednak coś niewłaściwego. Uznał także, że przekroczył granice dziennikarskiego obiektywizmu, stając się stroną w rozmowie. Jak wyznał na Instagramie:
„Wyszedłem z roli. Oceniłem, a właściwie skrytykowałem kogoś za jego pogląd. Nie powinienem. Wystarczyło wyrazić pogląd własny — w tym przypadku przeciwny. Ale im dłużej myślę o tej rozmowie, tym bardziej czuję mój błąd gdzie indziej. Uzurpacja. To słowo nade mną wisi. Przypisałem sobie prawo do obrony postawy Oli, nie pytając jej o zdanie, zabierając głos w jej imieniu... To kardynalny błąd” - przyznał.
Trudno zgadnąć, czy swoim zachowaniem i późniejszym wpisem chciał rozgrzać dyskusję wokół swojego wywiadu z Aleksandrem Kwaśniewskim, niemniej jednak ten efekt osiągnął. Jak zauważył Lis, który po pierwszym tweecie uznał, że jeszcze nie wyczerpał tematu:
"Jacoń tłumaczy prezydentowi Kwaśniewskiemu co ten ma myśleć i czuć. Samozwańczy arbiter i sędzia sądu najwyższego poprawności politycznej. Kompletny odjazd".
Zobacz też:
Czy to już koniec "Szkła kontaktowego"? "Dokonali spektakularnego samozaorania"