Tomasz Lis manipulował?
Podczas programu "Tomasz Lis na żywo" wyemitowany został jedynie fragment taśmy dokumentującej zdarzenia z Mielna. Według ekspertów taśma została pocięta, co zniekształciło sens oddawanych wydarzeń. Mimo to, dziennikarz wyemitował "zmanipulowany materiał" - pisze jeden z dzienników.
O skandalu w programie Tomasza Lisa pisaliśmy wczoraj - (ZOBACZ). "Super Express" donosi, że dziennikarz dopuścił się manipulacji: "W programie pokazał film, który miał być rzekomym dowodem winy policji i niewinności awanturujących się piłkarzy. Już na pierwszy rzut oka taśma nie budziła zaufania. Dziś wiemy, że słusznie" - czytamy.
"Mam wrażenie, że Tomaszowi Lisowi nie chodziło o dojście do prawdy. Pokazał tylko wybrane fragmenty nagrania z monitoringu. Zebrał świadków sprzyjających tylko jednej stronie. Właściwie nie dano nam szans ani czasu na przedstawienie naszego stanowiska" - mówi podinspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.
Paweł M., współwłaściciel pensjonatu, w którym doszło do starcia piłkarzy z policją i Jacek C. - zostali wczoraj zatrzymani. Zarzucono im utrudnianie śledztwa. Dotąd twierdzili, iż kamery rejestrujące całe zdarzenie były nieaktywne: "Kamery już są, ale nie ma jeszcze sprzętu rejestrującego, dlatego żadnego zapisu nie ma". Wyemitowany filmik w programie Tomasz Lisa pokazał jednak co innego. Jeden z zatrzymanych - Jacek C. przyznał się do składania fałszywych zeznań - pisze "Super Express".
Okazało się, że nagranie istniało od początku. Według ekspertów, wyemitowany w programie Lisa fragment został zmontowany: "Analiza nagrania klatka po klatce udowadnia, że policjant wcale nie uderzył pana Chwastka". Uważa ponadto, że taśma została pocięta. Tomasz Lis jednak mimo to zdecydował się na emisję "zmanipulowanego materiału" - dodaje gazeta.