Tomasz Lis odszedł z "Faktów" w atmosferze skandalu. Dziś ujawnia nowe fakty na ten temat
Choć Tomasz Lis nie jest już związany z "Faktami" TVN od niemal dwudziestu lat, podczas ostatniej rozmowy z Żurnalistą, 57-latek niespodziewanie powrócił do tego tematu i postanowił wyjaśnić kilka kwestii. Czy były redaktor "Newsweeka" bierze pod uwagę powrót do byłej redakcji? Takiej odpowiedzi nikt się nie spodziewał!
Tomasz Lis ma za sobą wyjątkowo trudny i intensywny czas. Wszystko zaczęło się od skandalu w redakcji tygodnika "Newsweek", w wyniku którego popularny dziennikarz stał się bezrobotny. W związku z licznymi oskarżeniami jego byłych współpracowników, w mediach wybuchła głośna afera, a sam publicysta okrył się "złą sławą".
W lipcu zeszłego roku błyskawicznie ruszyło śledztwo mające na celu wyjaśnić, co dokładnie stało się w redakcji za rządów kontrowersyjnego redaktora naczelnego. Był to efekt zawiadomień, jakie wpłynęły do prokuratury i dotyczyły m.in. molestowania seksualnego czy naruszania praw pracowników. Pomimo że od rozpoczęcia postępowania minęło już kilka dobrych miesięcy, okazuje się, że finału głośnej afery wciąż nie widać na horyzoncie.
"Postępowanie jest kontynuowane. Aktualnie gromadzony jest materiał dowodowy, w szczególności zaś przesłuchiwani świadkowie. Postępowanie prowadzone jest w sprawie - in rem, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów" - powiedziała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Niedawno Tomasz Lis był gościem w popularnym podcaście Żurnalisty, czyli Dawida Swakowskiego - polskiego dziennikarza, autora książek i biznesmena, a kiedyś także rapera i menedżera celebrytów. W najnowszym wywiadzie były redaktor naczelny "Newsweeka" niespodziewanie odniósł się do małżeństwa z Kingą Rusin, które określi mianem "porażki".
Przy okazji 57-latek wrócił wspomnieniami do czasów, gdy pracował w "Faktach". Przypomnijmy, że w 2004 roku obie strony rozstały się w bardzo burzliwej atmosferze. Jak ocenia dziś sam publicysta -cała sprawa mogła mieć inny finał:
"Można było uniknąć, ale nie wiem, czy na długo. Powiem szczerze. Myślę, że jak się jest w korporacji to człowiek powinien się jednak starać o pewien komfort psychiczny szefa i właściciela. W pewnym momencie wielu zaczęło mówić o "Faktach Lisa", więc ja czułem, że to może być problem"- ocenia po latach.
Choć koledzy i koleżanki z redakcji starali się rozwiązać konflikt między Tomaszem Lisem a włodarzami TVN-u, dziennikarz zdecydował się odejść z "Faktów". Nie chciał robić z serwisu informacyjnego "magazynu autopromocyjnego" - jak sam przyznaje, a jedynie "przekazywać newsy". Pomimo tego, że wciąż bardzo ceni profesjonalizm niektórych prezenterów pracujących w stacji, nie wyobraża sobie, by kiedykolwiek mógł tam wrócić.
"Pociąg odjechał. Od prawie 20 lat radzą sobie doskonale beze mnie. Ja niespecjalnie wierzę w takie powroty, zwykle są nieudane. Jest paru świetnych prowadzących. Musiałbym wskoczyć komuś na kolana, a nie chcę tego robić" - podsumowuje w rozmowie z Żurnalistą.
Zobacz też:
Tomasz Lis w polityce?! O mały włos rządziłby krajem na stanowisku...
Kinga Rusin oskarżona. "Afera obiadowa" po wyznaniu Tomasza Lisa
Tomasz Lis o małżeństwie z Kingą Rusin i Hanną Lis: "Były wybitne" (WYWIAD)