Tomasz Lis szykuje wojnę
Dziennikarz zapowiada, że pozwie do sądu wszystkie gazety, które oskarżyły go o manipulację w związku z filmem wyemitowanym w jego programie. Lis wynajmie ponadto biegłych, którzy zbadają autentyczność nagrania, na którym polscy piłkarze ścierają się z przedstawicielami policji.
Po emisji programu "Tomasz Lis na żywo" dwa polskie tabloidy opublikowały artykuły, w których twierdziły, że film pokazujący bójkę Radosława Majdana i Piotra Świerczewskiego z policjantami został pocięty, w wyniku czego dopuszczono się manipulacji. (ZOBACZ)
"W programie pokazał film, który miał być rzekomym dowodem winy policji i niewinności awanturujących się piłkarzy. Już na pierwszy rzut oka taśma nie budziła zaufania. Dziś wiemy, że słusznie" - pisał "Super Express".
"Mam wrażenie, że Tomaszowi Lisowi nie chodziło o dojście do prawdy. Pokazał tylko wybrane fragmenty nagrania z monitoringu. Zebrał świadków sprzyjających tylko jednej stronie. Właściwie nie dano nam szans ani czasu na przedstawienie naszego stanowiska" - mówił podinspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.
Tomasz Lis zapewnia, że filmy są autentyczne i przekazują obraz w żaden sposób nie zaciemniony i wyciszony. Lis przypomina, że przed emisją filmu zastrzegł, że pokazane są wyłącznie wydarzenia, które nastąpiły po bójce.
Dziennikarz zapowiada wynająć biegłego, który zbada autentyczność nagrania i pozwie do sądu tabloidy, które oskarżyły go o manipulację.