Tomasz Lis: tygodnik ujawnia jego zarobki! To ogromne kwoty!
Tomasz Lis (49 l.) i jego zarobki w Telewizji Publicznej to temat, który budzi ogromne zainteresowanie. Wiadomo, że prezenter zarabia niemało, ale do tej pory nie było wiadomo, jakie dokładnie są to kwoty. Dziennikarze jednego z tygodników twierdzą, że znają konkrety!
Ostatnio wiele się mówi o tym, że wkrótce dziennikarz może stracić swoją posadę w TVP.
Teraz, po wyborczej wygranej Prawa i Sprawiedliwości, wydaje się to jeszcze bardziej prawdopodobne.
Nie jest tajemnicą, że Lis nie przepada za partią Jarosława Kaczyńskiego, a jej politycy zgodnie bojkotują "Tomasz Lis na żywo".
Niedawno jeden z posłów zwycięskiego ugrupowania, Jarosław Sellin, zasugerował, że w mediach publicznych konieczne są zmiany. Nie podoba mu się zwłaszcza obecność w nich Lisa oraz jego programu.
"Lepiej by było, żeby bardziej kompetentni dziennikarze zajmujący się polityką prowadzili takie programy" - stwierdził.
Na te słowa zareagował sam dziennikarz.
"Sellin z PiS chce skasować mój program #Lisnazywo" - oburzał się na Twitterze.
Nie ma się co dziwić jego panice, bowiem może stracić niezłe źródło dochodu.
O jego zarobkach w TVP od lat krążą legendy. Podobno włodarze stacji podpisali z nim prawdziwie gwiazdorski kontrakt, na mocy którego zarabia ogromne pieniądze.
Sprawie postanowił się przyjrzeć tygodnik "wSieci".
W artykule pt. "Miliony na Lisa" dziennikarze twierdzą, że jeden odcinek programu "Tomasz Lis na żywo" kosztuje ponad 70 tys. zł brutto!
"Wynagrodzenie Producenta Wykonawczego z tytułu produkcji jednego odcinka Audycji [...] strony ustalają w wysokości netto 57 000 zł. Brutto kwota ta wynosi 70 110 zł. I dalej: Wynagrodzenie [...] z tytułu produkcji 37 odcinków audycji wynosi netto 2 109 000 zł. Brutto: 2 594 070 zł. Należy zaznaczyć, że mówimy tu tylko o pieniądzach, które trafiają na konto firmy Tomasz Lis Deadline Production. Jeszcze większą wartość mają usługi i sprzęt wniesione przez TVP. To koszt 2 903 538 zł brutto. W sumie jeden rok nadawania programu Lisa kosztuje podatnika 5,5 mln zł"- donosi "wSieci".
Dziennikarze gazety utrzymują, że zarobki Lisa są przedmiotem zazdrości oraz zdenerwowania innych pracowników stacji.
"Na korytarzach przy Woronicza umowy jakie Telewizja Polska podpisała z Lisem, wywołują oburzenie. ‘Szarpie tę firmę jak Reksio szynkę i ktoś mu pozwala. Cała firma huczy o wielkim skandalu patologii’ - mówi obrazowo nasz informator z TVP. Wiele osób zdaje sobie sprawę, że zagorzały poplecznik Platformy może liczyć na specjalne względy kolejnych ekip rządzących spółką, a przede wszystkim na ogromne pieniądze, jakich nie otrzymuje żaden inny autor programu publicystycznego. Dotarliśmy do umów podpisanych przez Lisa z TVP. Każda z nich stawia producenta i autora w pozycji, delikatnie mówiąc, uprzywilejowanej. To umowa absolutnie niesymetryczna. Wszystkie koszty techniczne są po stronie telewizji. 'On prawie nie ma żadnych kosztów własnych. To nieprzyzwoite' - irytuje się były pracownik Agencji Produkcji Telewizyjnej TV" - czytamy w materiale zamieszczonym przez tygodnik.
Tomasz Lis niepokoi się, że to wszystko straci? Dlatego tak otwarcie przyznawał, że boi się dojścia do władzy Prawa i Sprawiedliwości?
Na reakcję TVP nie trzeba było długo czekać.
Przedstawiciele stacji w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl wyjaśnili, że kwoty podane w tekście są nieprawdziwe.
Ponadto według nich wspomniane dodatkowe usługi nie znajdują się w kosztorysie programu.
"Telewizja Polska wykorzystuje zasoby własne (np. pracowników, sprzęt, archiwalia), zarówno przy produkcjach własnych, jak i w ramach współpracy z podmiotami zewnętrznymi. Jest to polityka ukierunkowana na maksymalną optymalizację kosztów produkcji, nie zaś ich eskalację, jak bezzasadnie sugerują autorzy wspomnianej publikacji" - brzmi oświadczenie władz stacji.