Reklama
Reklama

Tomasz Lis wciąż nie poznał diagnozy. Kulisy nocnej walki o jego życie są wstrząsające

Tomasz Lis kilka dni temu postanowił spełnić swoje wielkie marzenie i poleciał do Chicago, by wziąć udział w maratonie, co odradzali mu lekarze, bo dziennikarz przeszedł już w swoim życiu trzy udary. Bieg udało mu się ukończyć, ale po powrocie do Polski wycieńczony organizm dał o sobie znać. Lis w ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie. Teraz poznaliśmy więcej szczegółów nocnej akcji ratunkowej...

Tomasz Lis nie zaliczy tego roku to zbytnio udanych. Dziennikarz mierzy się z poważnymi oskarżeniami jego byłych już podwładnych z redakcji "Newsweeka".

Po nagłym odejściu 56-latka z pracy zaczęto dociekać, co też było powodem utraty przez niego stanowiska redaktora naczelnego. Nowe światło na całą sprawę rzucił tekst Szymona Jadczaka, który opisał, jaka atmosfera panowała w tygodniku pod rządami Lisa.

Wywołało to ogromne poruszenie w mediach. Głos zaczęli zabierać kolejni dziennikarze, którzy pracowali z Tomkiem. W konsekwencji Lis musiał pożegnać się także z udziałem w audycji w TOK FM, gdzie od lat gościł jako członek tzw. "trzódki". 

Reklama

Zamieszanie wokół jego osoby z pewnością nie wpływało korzystnie na jego zdrowie, a z tym u Tomka w ostatnich latach nie było najlepiej. Mężczyzna przeszedł aż trzy udary, a ostatni dotknął go w 2019 roku. 

Lis wziął udział w maratonie w Chicago

Od tamtej pory dziennikarz wyraźnie zmienił styl życia i zaprzestał też wycieńczających treningów - Tomek od lat jest bowiem zapalonym biegaczem. Jakiś czas temu najwyraźniej jednak uznał, że jego stan na tyle się poprawił, że może wrócić do porzuconej pasji. 

Kilka dni temu poleciał nawet do USA, by wciąż udział w maratonie w Chicago. Jak przyznał w sieci, marzył o tym od dekady. 

"O medalu za ukończenie 6 maratonów świata marzyłem co najmniej od dekady. W maratonie w Bostonie w 2014 roku wywalczyłem automatyczne prawo startu w maratonie w Chicago w roku 2015, ale w kwietniu 2015 roku mój pociąg wypadł z szyn. Kolejne 3 udary: w 2015, 2017 i 2019. Długo biegłem, wiec w zupełnie innym maratonie walcząc o zupełnie inny medal. Wrócić postanowiłem rok temu, bo jednym udarze nie można biec maratonu, ale dlaczego nie spróbować po 3? No i spróbowałem. Rok temu pobiegłem Londyn, dziś z siedmioletnim poślizgiem Chicago..." – tłumaczył na Instagramie.

Tomasz Lis miał czwarty udar

Wymarzony bieg udało mu się ukończyć, dzięki czemu mógł pochwalić się kolejnym medalem. Zapewnił, że stosował się do zaleceń lekarzy i skrupulatnie pilnował tętna. 

Szczęście dziennikarza nie trwało jednak długo. Po powrocie do Polski niespodziewanie gorzej się poczuł i trafił do szpitala. 

Okazało się, że przeszedł właśnie czwarty udar. Następnego dnia poinformował o tym na Twitterze, więc można przypuszczać, że lekarzom udało się opanować sytuację. 

"Miałem udar. Jestem na erce udarowej jednego z warszawskich szpitali. Podobno już żyję, choć w nocy nie było to takie pewne. Co dalej, zdecydują lekarze. Wszystkich pozdrawiam" – przekazał Lis, zamieszczając zdjęcie ze szpitalnego łóżka.

Tomasz Lis w szpitalu. Lekarze walczyli o jego życie trzy godziny!

Choć z wpisów dziennikarza można byłoby wywnioskować, że ten nieco bagatelizuje kolejną wizytę w szpitalu, sprawa wygląda naprawdę poważnie. 

"Fakt" informuje, że feralnej nocy trwała prawdziwa walka z czasem. Lekarze ratowali go ponad trzy godziny! Nadal nie postawiono diagnozy, bo sprawa jest mocno skomplikowana. 

Tabloid skontaktował się z samym Lisem, który potwierdził, że nadal czeka na to, co powiedzą medycy.

"Lekarze czekają z diagnozą, badania trwają. Nie chce stawiać diagnozy, wchodzić w ich kompetencje" – wyznał Tomasz, a dopytany o to, czy nie żałuje wzięcia udziału w tak morderczym dla organizmu biegu, odpowiedział dość zaskakująco:

"Odpowiadając precyzyjnie - nie żałuję. Choć było potwornie ciężko. Zrobiło się gorąco. 3 godziny walki o życie. Bywa" - uciął temat dziennikarz.

Zobacz też:

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Tomasza Lisa. Trwają przesłuchania świadków

Córka Lisa nie wytrzymała. Stanęła w obronie ojca. Dostała potworną wiadomość!

Tomasz "Dziaders" Lis ubolewa nad swoim losem. Dziennikarz nie wie co to "playlista"?


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy