Tomasz Stockinger miał operację na otwartym sercu. "Gdy patrzymy śmierci w oczy, to zmienia"
Tomasz Stockinger przeszedł dwa lata temu poważną operację serca. Rokowania nie były najlepsze, dlatego pożegnał się z rodziną i bliskimi. Problemy zdrowotne i zagrożenie życia, bez wątpienia wpłynęły na aktora. W najnowszym wywiadzie wrócił wspomnieniami do tamtych trudnych wydarzeń.
Tomasz Stockinger zadziwił ostatnio swoich fanów, udziałem w programie "Fort Boyard". Aktor może się pochwalić świetną kondycją, bowiem jest aktywnym sportowcem i regularnie gra w tenisa.
Jednak podczas kręcenia show przekazał produkcji, że "wciąż ma jeszcze świeży szew przy sercu, który daje o sobie znać". Prosił, by nie przydzielać mu ekstremalnych zadań, ponieważ obawia się o swoje zdrowie.
"Chciałem jak najlepiej wypaść. Z moich obliczeń wynika, że jestem najstarszym uczestnikiem tego programu. Dlatego cieszę się, że tu jestem, bo jednak musiałem pokonać obawę i tremę, że może za późno, żeby się bawić w takie rzeczy. Ale nie. To była świetna zabawa" - mówił wtedy Stockinger.
Obawy aktora były uzasadnione, ponieważ dwa lata temu przeszedł operację na otwartym sercu. Rokowania nie były najlepsze, a zabieg wyjątkowo trudny. W rozmowie z magazynem "Twoje Imperium" przyznał, że sam do końca nie wie, dlaczego musiał poddać się leczeniu. "Być może to zużycie materiału" - powiedział.
Ponieważ sytuacja była bardzo poważna, doszło nawet do pożegnania z najbliższymi. "Ja byłem już, jak to mówię, "w bramie wyjazdowej", żegnałem się nawet z rodziną" - mówił kiedyś w rozmowie z tygodnikiem "Dobry Tydzień". Aktor podkreśla, że każda sytuacja, gdy patrzymy śmierci w oczy, na stałe zmienia nasze podejście do życia.
"Każda sytuacja, gdzie patrzymy śmierci w oczy, na stałe zmienia spojrzenie na to, że żyjemy docześnie i że nieszczęście czyha na każdym kroku. Dotyczy to wszystkich bez wyjątku i nie mamy na to wpływu" - stwierdził.
Stockinger mówił, że miał dużo szczęścia i cieszy się, że żyje w obecnych czasach, bo gdyby 30 lat temu zachorował, to ciężko byłoby o fachową pomoc. Przyznał też, że czerpie siłę z wiary. Jednak nie chodzi jedynie o Boga.
"Nie jest to wyłącznie wiara liturgiczna, ale również ważna dla mnie wiara w drugiego człowieka. I choć to, co dzieje się wokół nas, trochę ją osłabia, to staram się tej wiary w zwycięstwo dobra, rozsądku i człowieczeństwa nie tracić" - dodał.
Tomasz Stockinger nie ma teraz zbyt wiele czasu na realizację swoich marzeń, ale nie przeszkadza mu to. Chciałby po prostu być jak najdłużej potrzebny i czerpać satysfakcję z życia.
***
Zobacz także:
Tomasz Stockinger wkurzył się na Gąsiorowską. To wszystko na oczach widzów
Tomasz Stockinger ledwo uszedł z życiem. Dantejskie sceny
Ewa Kuklińska dwukrotnie związała się z żonatym facetem. Finał był tragiczny