Torbicka była oburzona, kiedy pierwszy raz zobaczyła męża. "Jakiś młokos". Dziś nie nosi obrączki
Grażyna Torbicka i jej mąż, Adam, spotkali się w niezwykłych okolicznościach, jeszcze w studenckich latach dziennikarki. Od tego czasu stopniowo budowali swój związek, który przetrwał próbę czasu dzięki zrozumieniu, wzajemnym dawaniu przestrzeni oraz wspólnie rozwijanym zainteresowaniom.
Historia miłości Grażyny i Adama Torbickich to materiał na film. Słynna prezenterka poznała swojego męża jeszcze na początku lat 80., kiedy jako studentka teatrologii robiła badania na prawo jazdy.
"Lekarz, jak je zobaczył, uznał, że moje serce wymaga głębszej diagnostyki. Rodzice się zaniepokoili, gdy wróciłam do domu i powiedziałam, że muszę iść do kardiologa" - mówiła cytowana przez "Dobry tydzień". Wkrótce okazało się, że specjalistą był Adam Torbicki.
Kiedy Grażyna Torbicka zobaczyła swojego męża w gabinecie, była oburzona. Spodziewała się bowiem starszego profesora, a nie młodzieńca. Niedługo później jednak zaczęło między nimi iskrzyć.
"Gdy pojawił się młody lekarz, byłam oburzona, że to jakiś młokos, a nie poważny specjalista z siwą brodą. Ale w czasie badania między nami zaczęło się dziać coś dziwnego" - wspomina, cytowana przez "Dobry tydzień".
Torbiccy są już ze sobą ponad 40 lat. Wzajemnie się sobą fascynują, starając dzielić pasjami. Wykonywanie dwóch zupełnie innych zawodów sprawia, że wciąż są siebie ciekawi.
"Jeżeli każda strona się realizuje i nie jest tłamszona przez drugą, wtedy te chwile razem są pełniejsze, cieszymy się nimi. Dzielimy swoje pasje. Przy mężu stałam się wybitną specjalistką od medycyny, a dla Adama to, co ja robię, jest bardzo ciekawe" - wyznała, cytowana we wspomnianym tygodniku.
Para ma także nietypowe podejście do obrączek. Po prostu ich... nie nosi.
"Mój mąż zgubił swoją pierwszego roku po ślubie - w jeziorze Garda. Podobno to zły znak, ale dobrze, że tego kiedyś nie wiedziałam. Pomyślałam wtedy, że skoro on nie nosi, to czemu ja miałabym. I, wbrew przepowiedniom, dobrze nam to zrobiło. Obrączka to próba uczynienia z małżeństwa instytucji" - wyjawiła dla "Vivy!".
Mimo tego Torbicka nie ma recepty na udane małżeństwo. Twierdzi, że wszystko przychodzi naturalnie. Choć nie doczekali się pociech, udało im się stworzyć relację na długie lata.
"Szczerze mówiąc, nie ma recepty. Nie wiem. Albo miłość jest, albo jej nie ma. A wy sami przyczyniacie się do traktowania małżeństwa jako stanu przejściowego, pisząc o rozpadach tylu związków, o romansach - nowych partnerach i tak dalej. Opowiadacie, jak to wielki świat płynnie sobie żyje. Po co? Można wspaniale żyć z tym samym człowiekiem przez wiele lat" - mówiła na łamach "Vivy!".
Zobacz też:
Grażyna Torbicka znów olśniła na gali
David Lynch był miłością jej życia. Po jego śmierci przerwała milczenie