Tragedia Ani Dąbrowskiej
"Nie zaznałam czegoś takiego jak szczęście rodzinne" - mówi w wywiadzie dla jednego z dwutygodników.
Tata piosenkarki Ani Dąbrowskiej (27 l.) zmarł, kiedy miała ona 12 lat. Mimo że od tego wydarzenia upłynęło sporo czasu, artystka nadal reaguje dużym smutkiem na wspomnienia...
"W moim domu nigdy nie było stabilizacji, bo tata umarł, gdy miałam dwanaście lat. Od tej chwili mama musiała włożyć dużo wysiłku, by w ogóle utrzymać dom. Śmierć taty sprawiła, że już nigdy nie zaznałam czegoś takiego jak szczęście rodzinne" - mówi w wywiadzie dla "Gali".
"Poza tym zrozumiałam, albo nauczyłam się, że lepiej nie robić żadnych planów, bo one i tak mogą nie wypalić. I właśnie od tej tamtej pory ciągle czekam na zły znak".
Artystka wyznaje, że po śmierci ojca jej życie emocjonalne zmieniło się o 180 stopni: "Trudno, żeby było inaczej. Po jego odejściu przeżywałam całą gamę uczuć i emocji: od pretensji, że mnie zostawił, do żalu, płaczu, że już go nigdy nie zobaczę. Do tego moje reakcje pozostawały długo takie, jakby on żył. Na przykład reagowałam na otwarcie drzwi, pewna, że to idzie tata i dopiero po chwili docierało do mnie, że to niemożliwe".
"Na pewno jego śmierć spowodowała, że smutek we mnie jest" - dodaje.