Tragedia na amerykańskim festiwalu. Natalia Siwiec cudem uniknęła najgorszego
Festiwal muzyczny Burning Man w tym roku zaskoczył wszystkich uczestników. Niektórzy martwią się o to, jak wrócą do domu i walczą z żywiołem, inni - jak Agnieszka Grzelak dalej dają się porwać dzikiej zabawie. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku festiwal jest naprawdę... wydarzeniem dla wszystkich, niezależnie od priorytetów. O swoich emocjach opowiedziała nawet Natalia Siwiec (40 l.). Jak się okazuje, cudem uniknęła pozostania na terenie imprezy.
Wśród celebrytów nie brakuje fanów głośnego i popularnego festiwalu Burning Man. Muzyczne wydarzenie organizowane na pustyni Black Rock w Nevadzie cieszy się dużą popularnością, również wśród Polaków. Do fanek festiwalu należy m.in. modelka i influencerka Natalia Siwiec.
Modelka poinformowała, że wraz z ukochanym opuścili pustynię. "My wyjechaliśmy już w piątek, bo wiedzieliśmy, co może się wydarzyć, jak będzie długo padać. Po tym, jak udało nam się wyjechać, zamknęli bramy" - wyjaśniła Pudelkowi.
Czy inne gwiazdy z naszego krajowego podwórka również postanowiły spakować walizki i wrócić do domu? W żadnym razie. Agnieszka Grzelak i Andrzej Stoch wręcz cieszą się udostępnianiem szczegółów z zabłoconego terenu tegorocznego Burning Mana.
"Tegoroczny Burning Man dzieli się na dwie części: pierwsze cztery gorące i słoneczne dni i następne deszczowe i błotniste" - zaczęła. "To prawda, że zostaliśmy "odcięci od świata" bez możliwości wyjazdu, ale bawimy się super!" - przekonywała Agnieszka, informowując zaniepokojonych (widocznie niepotrzebnie) fanów.
Co bardzo ważne, problemy z ulewami są tragiczne w skutkach. Jest już jedna ofiara śmiertelna.
"Niestety podczas ulewy jedna osoba zmarła. Rodzina została powiadomiona, a w sprawie śmierci toczy się śledztwo" - poinformowało biuro prasowe festiwalu.
Według amerykańskich mediów aż 70 tysięcy osób zostało uwięzionych na pustyni po obfitych deszczach. Zamknięto pobliskie lotnisko, a drogi są nieprzejezdne. Udostępniono nawet komunikaty, by uczestnicy imprezy oszczędzali żywność, wodę oraz paliwo. Oznacza to, że ich pobyt na pustyni może się przedłużyć. Do tego władze nawołują do schronienia się w ciepłym i bezpiecznym miejscu. Mimo zaleceń CNN poinformowało, że niektórzy przemierzali kilometry pieszo po gęstym błocie, aby dotrzeć do głównych dróg. Inni pozostali na miejscu, mając nadzieję na poprawę warunków.
Mamy nadzieję, że wszyscy już niedługo wrócą szczęśliwie do domów. Według najnowszych informacji sytuacja ma ulegać powolnemu polepszeniu. Dojdzie do tego, gdy ziemia wyschnie, a co za tym idzie, drogi staną się przejezdne.
Czytaj też: