Trojanowska była podrywana przez znanego aktora. Wszystko działo się na planie kultowego filmu
Zanim w 1980 roku Izabela Trojanowska niemal z dnia na dzień została wielką gwiazdą polskiej sceny muzycznej i rozkochała w sobie miliony młodych Polaków, próbowała swoich sił w aktorstwie. Gdy wkrótce po świetnym debiucie w serialu "Strachy", przyjęła rolę w "Karierze Nikodema Dyzmy", nie przypuszczała, że spotka na planie prawdziwego podrywacza. Tak się jednak stało.
Romanowi Wilhelmiemu, bo o nim mowa, od razu wpadła w oko 25-letnia wschodząca gwiazda i bardzo wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie odpuści, dopóki mu nie ulegnie. Izabela Trojanowska ze śmiechem wspomina dziś, że znalazła się kiedyś na celowniku Romana Wilhelmiego. Wtedy - latem i jesienią 1979 roku, gdy Jan Rybkowski i Marek Nowicki kręcili serial "Kariera Nikodema Dyzmy", w którym grała u boku uwielbianego aktora - wcale jednak nie było jej do śmiechu.
Na planie doszło między nią a Romanem do paru niezręcznych sytuacji. "Miałam z Romkiem pewien kłopot" - przyznała w 35. rocznicę premiery kultowego serialu, wspominając Wilhelmiego w rozmowie z prowadzącymi "Pytanie na śniadanie".
Ofertę zagrania w "Karierze Nikodema Dyzmy" Izabela Trojanowska (wtedy jeszcze nazywała się Schütz) przyjęła bez chwili wahania. Twierdzi, że wystarczającą rekomendacją były dla niej nazwiska aktorów, u boku których miała pracować: Bronisława Pawlika, Wojciecha Pokory, Igora Śmiałowskiego i - przede wszystkim - Romana Wilhelmiego, którego była wielką fanką.
Już pierwszego dnia na planie przekonała się, że przy Wilhelmim będzie musiała bardzo się pilnować, bo postawił sobie za punkt honoru udowodnić jej, że jest... macho.
"Bardzo kochał kobiety. Na początku naszej znajomości też mnie trochę podrywał. Gdy zobaczył, że ze mną tak łatwo mu nie pójdzie, zaprzyjaźniliśmy się i zyskałam w nim bratnią duszę" - wspominała 40 lat później na kartach książki "Trojanowska" Leszka Gnoińskiego.
Choć Izabela od razu oświadczyła starszemu od niej o prawie dwie dekady aktorowi, że nie jest zainteresowana zostaniem byciem jego zdobyczą, nie zamierzał jej odpuścić. To, że stawiała mu opór, traktował wręcz jak wyzwanie. Co i rusz składał 25-letniej koleżance niemoralne propozycje.
Wilhelmi nie krył, że bardzo lubi swą młodszą koleżankę. Często zabierał ją na spacer po ogrodach pałacowych w Nieborowie, gdzie kręcone były zdjęcia, by przegadać sceny, które mieli zagrać razem. Otoczył Izę opieką i pilnował, by na planie niczego jej nie brakowało.
"Roman często przyjeżdżał na plan prosto z dyskoteki lekko "przykurzony", ale wcale mu to nie przeszkadzało w grze i mieściło się w konwencji jego roli. Był wspaniałym aktorem. Wielka szkoda, że tak wcześnie od nas odszedł" - wspominała w książce "Trojanowska".
Izabela Trojanowska z dumą mówi dziś, że adorował ją i poświęcał jej swoją uwagę jeden z najwybitniejszych polskich aktorów wszech czasów. Traktuje to jak wyróżnienie i komplement.
"To z kolei, że mu nie uległam, uważam za swój wielki sukces" - żartowała podczas wizyty w studiu "Pytania na śniadanie".
"Do dziś jestem jego wielką fanką" - stwierdziła w rozmowie z Marzeną Rogalską i Tomaszem Kammelem.
Źródła:
- Książka "Trojanowska. Rozmawiał Leszek Gnoiński", wyd. 2020.
- Książka M. Rychcika "Roman Wilhelmi. I tak będę wielki", wyd. 2016.
- Wywiad z I. Trojanowską, "Pytanie na śniadanie", 23 marca 2015 (pytanienasniadanie.tvp.pl/19372852/kariera-nikodema-dyzmy-bawi-nas-juz-35-lat).
Czytaj też:
Roman Wilhelmi wszystko oddał konkubinie. Jedyny syn nie odziedziczył po nim ani grosza
Wszystko zaczęło się od "pokazania nogi". Trojanowska broni swojej wierności